- Komisja Europejska wie, że porusza się po cienkim lodzie. Mianowani urzędnicy mówiący wybranym w wyborach rządom jak być demokratycznym, to delikatnie rzecz biorąc problematyczna sytuacja - pisze brytyjski "Guardian" o turbulencjach w UE. Niemiecka "Deutsche Welle" zamieszcza natomiast wywiad z Mateuszem Kijowskim, w którym porównuje lidera KOD do Lecha Wałęsy.
Szereg zagranicznych mediów odnotowało też fakt dużych demonstracji w sobotę. Szwajcarski "Neue Zuercher Zeitung" pisze o "tysiącach Polaków, którzy świętują wolność". - W rocznicę historycznych wyborów w 1989 roku, Polska wspomina triumf nad komunizmem. Dzisiaj chcą umocnić wolność, którą wówczas wygrali - piszą Szwajcarzy, relacjonując kontekst demonstracji skierowanych między innymi przeciw obecnej polityce rządu PiS. Podobnie sobotnie demonstracje relacjonował brytyjski "Guardian", który napisał o "Byłych prezydentach przewodzących 50 tysiącom antyrządowych demonstrantów". Brytyjczycy również pisali o marszach jako elemencie wewnętrznego sporu opozycji z rządem PiS.
Nowy Wałęsa?
W kontekście sobotnich demonstracji niemiecka "Deutsche Welle" zamieściła wywiad z liderem KOD. - Od miesięcy Polacy wychodzą na ulice domagając się silniejszej demokracji. Robią to pod przewodnictwem Komitetu Obrony Demokracji, którego założyciel, Mateusz Kijowski, może być niedługo znany jako współczesny Lech Wałęsa - stwierdzają na wstępie dziennikarze, po czym wielokrotnie porównują obu opozycjonistów.
Niemcy pytają też Kijowskiego, czy jest "bohaterem", albo "rewolucjonistą", na co otrzymują negatywną odpowiedź. - Rewolucja oznacza niszczenie instytucji państwa i porządku prawnego, czyli dokładnie to, co robi obecny polski rząd. KOD stara się to zatrzymać, więc jesteśmy raczej kontrrewolucjonistami - tłumaczy Kijowski. - Ludzie dużo od nas oczekują. Wielu mi zaufało. Nie chcę ich zawieść - mówi też lider KOD i tłumaczy, że chce walczyć o "silniejsze społeczeństwo obywatelskie w Polsce".
Obowiązek Wielkiej Brytanii wobec Polski
Kwestię sytuacji w Polsce porusza w szerszym kontekście "Guardian", niezależnie od relacji z sobotnich marszów. W redakcyjnej opinii Brytyjczycy piszą o zagrożeniach stojących przed UE, zwłaszcza o Brexicie. Ich zdaniem wyjście Wielkiej Brytanii ze wspólnoty byłoby wielkim błędem, bo oznaczałoby pozbawienie się możliwości wpływania na jej kształt. Zwłaszcza wobec faktu, że to Londyn miał silnie naciskać na przyjęcie do niej szeregu państw byłego bloku komunistycznego, czym uczynił obecną UE tym, czym jest.
Dziennikarze stwierdzają przy tym więdnięcie idealistycznej wizji ojców-założycieli UE i przejście do fazy znacznie bardziej pragmatycznej wspólnoty. - Wydawało się, że rozprzestrzenienie się liberalnej demokracji było pewne. Jednak wyłonienie się nietolerancyjnych i nacjonalistycznych liderów w Budapeszcie i Warszawie sugeruje co innego - piszą Brytyjczycy i stwierdzają, że polski rząd podąża za wzorcami "duszenia wewnętrznego niezadowolenia", które miał wypracować jako pierwszy Wiktor Orban. Wobec takich problemów udział Wielkiej Brytanii w UE jest w opinii "Guardiana" bardzo ważny. - Nasz zaangażowany sceptycyzm, niechętny silnej federalizacji, ale też nie izolacjonistyczny, jest zdrowym elementem europejskiej układanki. Jednak pod warunkiem, że pozostaniemy jej częścią. Po forsowaniu rozszerzenia UE na wschód, moralnym obowiązkiem i narodowym interesem Wielkiej Brytanii jest zarządzanie konsekwencjami - stwierdzają dziennikarze.
Autor: mk/kk / Źródło: Neue Zuercher Zeitung, Guardian, Deutsche Welle
Źródło zdjęcia głównego: Neue Zuercher Zeitung, Guardian, Deutsche Welle