Od 300 do 500 europejskich najemników walczy dla Muammara Kaddafiego, w tym "znacząca liczba polskich ekspertów od śmigłowców" - podaje portal EuObserver cytując Michela Koutouzisa przedstawianego jako "greckiego eksperta ds. przestępczości zorganizowanej". Polscy specjaliści nie wykluczają służby Polaków w Libii, ale dodają, że brak na to dowodów, a taki proceder miałby najprawdopodobniej śladową skalę.
Europejscy najemnicy, wśród których ma być liczna grupa obywateli UE, są według Koutouzisa specjalistami od obsługi broni ciężkiej, śmigłowców i dowodzenia. Ich płace mają wynosić kilka tysięcy dolarów za dzień pracy.
Dochodowe zajęcie
Według Greka, większość najemników ma pochodzić z Białorusi, Serbii i Ukrainy. Mają wśród nich być również obywatele Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji i Grecji. Specjalnie została wyróżniona "znacząca liczba polskich ekspertów od śmigłowców". Koutouzis nie rozwija jednak "polskiego wątku". Poza Europejczykami na usługach Kaddafiego ma być liczna grupa najemników z Republiki Środkowoafrykańskiej, Czadu, Nigerii, Mali i Somalii, którzy mają otrzymywać po dwa tysiące dolarów dziennie. Wszyscy dostają się do Libii poprzez niezniszczone lotniska wojskowe na południu kraju.
Polacy na pewno gdzieś tam są, ale ślad polski jest znikomy. Doniesienia na ten temat są delikatnie przesadzone mjr rezerwy Arkadiusz Kups
- W libijskim społeczeństwie jest tabu zabraniające zabijania członków swojej grupy plemiennej. Dlatego Kaddafi potrzebuje obcokrajowców - mówi Grek, który jest założycielem firmy Lotophages Consulting prowadzącej badania o tematyce bezpieczeństwa na rzecz UE, ONZ i francuskiego rządu. Koutouzis miał spędzić luty i marzec podróżując po Afryce Północnej.
Możliwe, ale...
Polscy eksperci w rozmowach z tvn24.pl nie wykluczają, że Polacy mogliby rzeczywiście wstąpić na służbę Kaddafiego. - Polacy na pewno gdzieś tam są, ale ślad polski jest znikomy. Doniesienia na ten temat są delikatnie przesadzone - stwierdził mjr rezerwy Arkadiusz Kups. Zdaniem byłego wojskowego, większość "wsparcia" dla Kaddafiego z naszego regionu pochodzi z byłych republik ZSRR.
Tadeusz Wróbel z tygodnika "Polska zbrojna" podkreśla, że doniesień o najemnikach w służbie Kaddafiego jest dużo, ale to domysły niepoparte dowodami. Specjalista dodaje, że podjęcie pracy jako najemnik jest "prywatną inicjatywą" danej osoby i wcale nie wykluczone, że również jacyś Polacy mogli się zdecydować na pracę dla libijskiego dyktatora.
Na ten temat jest dużo doniesień, ale zero dowodów Tadeusz Wróbel
Fala pomocników
Doniesienia o najemnikach na służbie libijskiego reżimu pojawiają się nieustannie. Według źródła EuObservera w Bengazi, na usługach Kaddafiego mają być też algierscy, syryjscy i rosyjscy oficerowie pozostający w aktywnej służbie.
- Pojawili się w Libii po rozpoczęciu zagranicznej interwencji. Wtedy Kaddafi zmienił taktykę, zrezygnował z czołgów i sprowadził setki pickupów z Algierii. Algierczycy i Syryjczycy przybyli pomóc z dowodzeniem, ponieważ boją się, że Libia będzie groźnym przykładem dla ich społeczeństw - dodało anonimowe źródło, podkreślając, że Kaddafi potrzebuje najemników, ponieważ nie ufa swojemu ludowi.
Odmiennego zdania jest organizacja Human Rights Watch, której troje wysłanników jest na linii frontu w Libii. Według przedstawiciela organizacji, Petera Bouckaerta, libijscy rebelianci traktują każdego obcokrajowca jako najemnika, podczas gdy większość z nich to pracownicy najemni, którzy masowo napływali do Libii przed rewolucją. Źródło HRW w południowoafrykańskiej firmie świadczącej usługi najemników również zaprzecza, jakoby ktokolwiek z Europy, RPA czy Zimbabwe służył w Libii.
Źródło: euobserver.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Army