Policja zamieszana w śmierć podczas szczytu G20?


Ubiegłotygodniowe zamieszki podczas londyńskiego szczytu G20 zakończyły się śmiercią jednego mężczyzny. Brytyjski "Gurardian" sugeruje, że 47-letni Ian Tomlison mógł umrzeć, gdyż został popchnięty przez policję.

Oficjalną przyczyną śmierci 47-letniego sprzedawcy gazet, który wracał do domu akurat przez samo centrum zamieszek, jest zawał serca. Mężczyzna upadł na ziemię, a po przewiezieniu do szpitala zmarł. Jego śmierć do tej pory nie wzbudzała podejrzeń.

Tymczasem brytyjski dziennik "Guardian" opublikował wideo, nagrane przez amerykańskiego turystę, na którym, jak twierdzą dziennikarze, widać ostatnie chwile Tomlisona na kilka lub kilkanaście minut przed śmiercią.

Mężczyzna niespiesznie z rękami w kieszeniach idzie tuż przed szpalerem posuwających się policjantów i nie reaguje na ich ponaglenia. Wreszcie jednemu z policjantów puszczają nerwy i popycha mężczyznę, a ten przewraca się na chodnik.

Policja zbada nagranie

Kilkadziesiąt sekund później, wśród wiązki przekleństw pod adresem policjantów, mężczyzna wstaje i bez żadnych oznak obrażeń spokojnie odchodzi. Niedługo potem (tego nie ma już na nagraniu) upada, traci przytomność i umiera na atak serca.

Policja już zapowiedziała, że zbada, czy interwencja funkcjonariuszy mogła przyczynić się do zgonu Tomlisona.

Źródło: APTN