Żona znanego chińskiego artysty i dysydenta Ai Weiweia została zabrana z domu przez policję. Funkcjonariusze nie powiedzieli dlaczego Lu Qing musi iść z nimi na komisariat. Kilka godzin wcześniej Ai Weiweia w domu odwiedzili dziennikarze "Financial Times".
Po żonę dysydenta przyszło czterech policjantów, z których tylko jeden był w mundurze. Bez zbędnych wyjaśnień nakazali jej iść z sobą na najbliższy posterunek.
Dwie godziny po zatrzymaniu Lu Qing, dziennikarze "FT" ponownie rozmawiali z Ai Weiweiem. Artysta powiedział, że nie udało mu się skontaktować z żoną. Jej telefon pozostaje głuchy, a on sam zupełnie nie wie, dlaczego ją zatrzymano. - Nie przedstawiono żadnych formalnych zarzutów, więc zupełnie nie mam pojęcia, co oni szykują - powiedział dysydent.
Sam Ai Weiwei spędził 81 dni w areszcie wcześniej, w 2011 roku. Wtedy, po długim czasie przetrzymywania bez zarzutów, oskarżono go o przestępstwa podatkowe. On sam twierdzi, że to działanie polityczne, mające na celu nakłonienie go do zaprzestania krytyki władz centralnych. Został zwolniony po wpłaceniu kaucji. Obecnie przebywa w areszcie domowym i ma ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym.
Źródło: Financial Times
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia