"Polański ma prawo do solidarności i współczucia"


Polański ma prawo do "solidarności i współczucia", choć zarzucane mu przestępstwo jest poważne - stwierdził francuski minister kultury Frederic Mitterrand, który znalazł się w ogniu krytyki po obronie Romana Polańskiego.

Na konferencji prasowej Mitterand wyraził wątpliwości, czy amerykańskie sądy sprawiedliwie potraktują reżysera, ściganego za przestępstwo seksualne na podstawie listu gończego wystawionego przed 31 laty.

Gdy zapytano go, czy wciąż wspiera przesiadującego w Szwajcarskim areszcie Polańskiego, bez wahania odparł: "Zadaniem ministra kultury jest obrona artystów we Francji. Kropka". - Fakt, że jest się wielkim reżyserem filmowym czy słynną osobą, nie stawia nikogo ponad prawem, ale także nie stawia nikogo poniżej prawa - dodał jednak.

Warunki w areszcie budzą zastrzeżenia?

Minister kultury wyraził też wątpliwości, jeśli chodzi o warunki w areszcie, gdzie na rozwój wypadków czeka Polański. Według Mitterranda "mogą budzić pewne zastrzeżenia, by nie powiedzieć więcej".

To reakcja na doniesienia szwajcarskiego dziennika "Le Matin" który napisał, że Polański zajmuje w więzieniu w Zurychu zwykłą celę, dostał dres, a na posiłki dostaje to, co inni osadzeni m.in. kawę, chleb z serem, dżemem.

- Z tych wszystkich względów uważam, że Roman Polański, podobnie jak jego rodzina ma - na co wskazuje także jego status francuskiego obywatela - prawo do solidarności i współczucia ze strony francuskiego ministra kultury i komunikacji społecznej - zaznaczył.

O WARUNKACH, W JAKICH "SIEDZI" REZYSER CZYTAJ TUTAJ.

Wątpliwości ministra

Według Mitterranda, są obawy związane z niewiarygodnym linczem, któremu media poddały 30 lat temu" reżysera. - Sposób postępowania (prawnego) także rodzi pewne pytania, by nie powiedzieć więcej - ocenił, odnosząc się do filmu dokumentalnego "Polański. Ścigany i pożądany", sugerującego nieprawidłowości w prowadzeniu sprawy.

Źródło: PAP