Po kilkunastogodzinnej akcji poszukiwawczej w Austrii odnaleziono ciało polskiego alpinisty, który zginął podczas zejścia z Grossglockner (3797 m n.p.m.), najwyższego szczytu austriackich Alp.
Trzech polskich alpinistów w wieku 23-24 lat wyruszyło na szczyt w poniedziałek rano ze schroniska Adlersruhe (3454 m n.p.m.). Po kilkugodzinnej wspinaczce zdobyli szczyt. Tam zaskoczyło ich jednak gwałtowne załamanie pogody i postanowili jak najszybciej wrócić do schroniska.
Spadł w przepaść na oczach kolegów
Wypadek wydarzył się o godzinie 15 podczas próby zejścia, w skalnej rynnie Glocknersharte rozdzielającej oba wierzchołki góry (Grossglockner i Kleinglockner). Dwóch alpinistów w wieku 23 i 24 lat zdołało przejść przez wąską, pokrytą śniegiem rynnę. Na ich oczach trzeci alpinista poślizgnął się w zlodowaciałym terenie na wysokości 3700 metrów i spadł w 500-metrową przepaść. Dwójka Polaków usiłowała dotrzeć do swojego kolegi, ale ze względu na pogarszającą się pogodę, alpiniści postanowili wezwać pomoc. Pogoda uniemożliwiła jednak start śmigłowca i przedłużyła akcję ratunkową. W poszukiwaniach brało udział 17 Austriaków.
Ciało 24-letniego wspinacza odnaleziono dopiero we wtorek na wysokości 3200 metrów.
Zginął na miejscu. Winna pogoda?
Peter Landstatter, szef tyrolskich ratowników, powiedział, że ofiara zmarła na miejscu. Dodał, że Polacy byli bardzo dobrze wyposażeni, a jednym z powodów tragedii mogło być nagłe załamanie pogody, które zmieniło letnie warunki na zimowe. Niemal w tym samym miejscu wydarzyła się w 2010 roku jedna z największych tragedii alpinistycznych w historii austriackich Alp. Po czterech dniach poszukiwań ratownicy odnaleźli ciała trzech polskich wspinaczy, którzy ponieśli śmierć, usiłując zejść z góry do schroniska Adlersruhe podczas szalejącej burzy śnieżnej.
Autor: //kdj/k / Źródło: PAP, accuweather.com, APTN, "Voice of Russia", BBC
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Matthias Kabel GNU