Polak miał "bojową postawę"

 
Robert Dziekański zmarł po użyciu paralizatorafotorzepa

Kolejni świadkowie wyjaśniają przyczyny śmierci Roberta Dziekańskiego, który zginął w 2007 roku na lotnisku w Vancouver rażony przez policję paralizatorem. Tym razem przesłuchiwany był pierwszy z interweniujących policjantów.

Konstabl Gerry Rundel zeznał, że Dziekański, chwilę przed policyjną interwencją przy użyciu paralizatora, był nie tylko uzbrojony w zszywacz do papieru, ale prezentował też "bojową postawę".

- Nie przypominam sobie żadnych słów w tym momencie. Przypominam sobie bojową postawę. Przypominam sobie obawę o swoje bezpieczeństwo w pewnym stopniu - zeznawał Rundel przed sędzią, który ma zbadać zasadność użycia paralizatora przez policjantów.

Rundel opisał Dziekańskiego jako człowieka o niechlujnym wyglądzie, byle jak ubranego, ze skołtunionymi włosami i szeroko otwartymi oczami.

"Podniósł ręce i chciał wyjść"

Policjant zeznał też, że Polak nie podporządkował się poleceniem wydawanym przez nich po angielsku. Przyznał jednak, że funkcjonariusze wiedzieli, iż Polak po angielsku nie mówi. Powiedział im to bowiem jeden ze świadków.

- Którego polecenia nie posłuchał? - dopytywał prawnik prowadzący dochodzenie Patrick McGowan. Jak zauważa kanadyjska telewizja CBC, po tym pytaniu nastąpiła chwila ciszy, a potem Rundel wyjaśnił, że Dziekański nie zignorował żadnego polecenia bezpośrednio, ale po prostu "podniósł ręce, obrócił się i chciał wyjść" z pomieszczenia.

- To było stawianie oporu - utrzymywał kanadyjski policjant. Kilka chwil później został poproszony o wskazanie na materiale wideo z całego zajścia momentu, w którym Polak zachowywał się agresywnie. Nie potrafił jednak tego zrobić.

Odpowiedzialności nie będzie

Dochodzenie w sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego ma dwa etapy. W pierwszej fazie postępowania sąd zajmował się ogólnie sprawą stosowania paralizatorów przez policję. Szczegółowy raport na ten temat ma zostać opublikowany jeszcze w tym roku.

Druga faza ma koncentrować się na tym, co przydarzyło się Dziekańskiemu. Jeśli dowody będą wystarczające, sędzia będzie mógł orzec przekroczenie uprawnień. Odpowiedzialność karna policjantom z lotniska jednak nie grozi. Prokuratorzy uznali bowiem, że użycie paralizatora spowodowało dodatkowe obciążenie organizmu Polaka, ale nie było przyczyną zgonu.

Źródło: CBC, PAP

Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa