Polacy mieli rozkaz by nie interweniować - tak rzecznik policji Mariusz Sokołowski tłumaczył brak reakcji polskich policjantów stacjonujących w Kosowie, którzy nie reagowali, gdy setki rozwścieczonych Serbów wdarły się do budynku sądu ONZ w Kosowskiej Mitrovicy.
Jak tłumaczy Sokołowski, dowodzący na miejscu funkcjonariuszami oficer misji ONZ nie zdecydował się na użycie środków przymusu i broni wobec tłumu Serbów. Policjanci otrzymali jedynie rozkaz ochraniania pobliskiego posterunku.
Większość Serbów szturmujący sąd to jego byli pracownicy, którzy musieli go opuścić po NATO-wskiej interwencji w 1999 r. i przejęciu kontroli nad Kosowem przez ONZ. - Wróciliśmy do budynku, który należy do nas - krzyczał były prokurator Milan Bigovic.
Polacy i Ukraińcy z międzynarodowych sił policyjnych, których zadaniem było chronić budynek, nie interweniowali. Jak podaje agencja Reutera, niektórzy Serbowie próbowali atakować policjantów metalowymi prętami. Mariusz Sokołowski zapewnił jednak, że żaden z Polaków nie został ranny.
Policja ma odzyskać sąd
Szef misji ONZ w Kosowie (UNMIK) Joachim Ruecker wydał policji polecenie odbicia budynku. - Ci, którzy uciekli się do przemocy w Kosowskiej Mitrovicy, według UNMIK przekroczyli granicę. To absolutnie niedopuszczalne - oznajmił.
Dodał, że uczestnicy ataku będą ścigani sądownie. Zaapelował też do władz Serbii, by zapobiegły w przyszłości podobnym incydentom.
Do serbskiego protestu w Kosowskiej Mitrovicy doszło kilka godzin przed wizytą w Kosowie sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoopa Scheffera.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24