Pokazują, jak zostali "zagranicznym agentem"

Centrum Lewady pokazuje, jak zostało "zagranicznym agentem"

Centrum Lewady - niezależny ośrodek badania opinii publicznej w Rosji - opublikowało na swojej stronie internetowej wyniki kontroli Ministerstwa Sprawiedliwości, po której uznało ono ośrodek za "organizację pełniącą funkcje zagranicznego agenta".

Akt kontroli głosi, iż ustalono, że Centrum Lewady jest finansowane "ze źródeł zagranicznych i bierze udział w ich interesach dotyczących działalności politycznej" na terytorium Rosji. Działalność ta - zdaniem kontrolerów - realizowana jest m.in. "poprzez przygotowanie i rozpowszechnianie (...) opinii o decyzjach podejmowanych przez organy państwowe i prowadzonej przez nie polityce", a także poprzez "kształtowanie poglądów i przekonań społeczno-politycznych".

To nie pierwsza wroga kampania, której celem jest, jeśli nie zniszczenie, to dyskredytacja niezależnego zespołu naukowego, który od jesieni 1988 roku prowadzi badania socjologiczne w naszym kraju. Obiektywne i możliwe do weryfikacji dane o stanie naszego społeczeństwa i opinii publicznej w kraju, szczególnie w sytuacjach nagłych przełomów i kryzysów, wywołują ostrą i chorobliwą reakcję u zaangażowanych polityków, urzędników, ideologów, ponieważ diagnoza, jaką pokazują socjolodzy, i obraz społeczeństwa rozchodzą się z ich oczekiwaniami i interesami politycznymi Lew Gudkow

Według kontrolerów Centrum Lewady m.in. otrzymało grant od amerykańskiego Uniwersytetu Wisconsin, a "instytucją, która jest kuratorem grantu, jest Ministerstwo Obrony USA". Kontrolerzy powołali się na dane z oficjalnej strony USASpending.gov zawierającej informacje o organizacjach otrzymujących fundusze federalne. Jak głosi akt kontroli, Centrum Lewady "w ramach grantu przygotowuje grupy fokusowe", w których tematami do dyskusji są kwestie mieszkaniowe i główne problemy społeczno-polityczne, w tym m.in. konflikt zbrojny na Ukrainie, ingerencja w konflikt syryjski, ocena polityki rządu i postrzeganie nadchodzących wyborów w Rosji. Dokument zawiera również cytaty z publicznych wystąpień badaczy ośrodka, głównie jego szefa Lwa Gudkowa. Kontrolerzy podkreślili ponadto, iż "w trakcie kontroli ustalono, iż wyniki prowadzonych (przez ośrodek) badań są wykorzystywane przez media, zarówno w Rosji, jak i za granicą".

Dyrektor odpowiada

W uwagach do tego dokumentu Gudkow wyjaśnił, że grant, o którym mowa, otrzymał od Pentagonu sam Uniwersytet Wisconsin, zaś Centrum Lewady jest podwykonawcą w realizowanym przez uczelnię w czterech krajach projekcie na temat gotowości ludzi do inwestowania w polepszanie jakości życia. Takie badania - tłumaczy Gudkow - zakładają opis niepokojów, jakie żywią ludzie, i ich ogólnej oceny sytuacji. Kwestie takie, jak - na przykład - kryzys ukraiński, były w badaniu rozpatrywane tylko jako "czynniki lęku" - pisze szef Centrum Lewady. Jego zdaniem "nie jest to trudne do zrozumienia, jeśli wziąć pod uwagę samą ankietę", której kontrolerzy jednak nie zażądali. W ocenie Gudkowa chodzi o "celowe próby, by bezpośrednio powiązać pracę Centrum Lewady z ministerstwem obrony USA", a kontrolerzy wykazali się brakiem wiedzy o tym, jak w USA finansowane są badania uniwersyteckie. W osobnym komunikacie Gudkow przyznał, że obecna sytuacja bardzo ogranicza działalność Centrum. "Samo w sobie piętno +zagranicznego agenta+, które w naszym kraju rozumiane jest wyłącznie jako synonim 'szpiega' i 'dywersanta', blokuje prowadzenie sondaży społecznych" - wskazał. Wyjaśnił, że wcześniej ośrodek zrezygnował z grantów od fundacji zagranicznych, mógł jednak brać udział we wspólnych projektach z organizacjami z zagranicy i realizować zamówienia na sondaże na warunkach umów komercyjnych.

Gudkow napisał również, że w przepisach o organizacjach pozarządowych prowadzących działalność polityczną pojęcia "działalności politycznej" i "zagranicznego finansowania" nie są zdefiniowane. Jego zdaniem stwarza to pretekst do wybiórczego stosowania restrykcji wobec organizacji, które "jakimś wpływowym grupom zbliżonym do władz wydadzą się niepożądane". "Nie należy sądzić, że represje takiego rodzaju grożą tylko socjologom (...). Zakończą z socjologią - przejdą do historii, ekonomii, genetyki, fizyki i innych nauk, tak jak to było w czasach stalinowskich" - napisał szef Centrum Lewady. "To nie pierwsza wroga kampania, której celem jest, jeśli nie zniszczenie, to dyskredytacja niezależnego zespołu naukowego, który od jesieni 1988 roku prowadzi badania socjologiczne w naszym kraju. Obiektywne i możliwe do weryfikacji dane o stanie naszego społeczeństwa i opinii publicznej w kraju, szczególnie w sytuacjach nagłych przełomów i kryzysów, wywołują ostrą i chorobliwą reakcję u zaangażowanych polityków, urzędników, ideologów, ponieważ diagnoza, jaką pokazują socjolodzy, i obraz społeczeństwa rozchodzą się z ich oczekiwaniami i interesami politycznymi" - ocenił Gudkow.

Autor: mtom / Źródło: PAP