Tysiące osób wyszło na ulice Santiago w proteście przeciwko kontrowersyjnemu filmowi dokumentalnemu o Augusto Pinochecie. Przeciwnicy generała starli się z jego zwolennikami, zmierzającymi na premierę filmu. Obie grupy musiała rozdzielać policja.
Film "Pinochet" autorstwa Ignacia Zegersa przyciągnął prawie 4 tys. ludzi, w tym wielu byłych oficjeli i wojskowych pełniących czołowe funkcje w czasach dyktatury w latach 1973-1990.
W drodze na premierę zwolennicy Pinocheta starli się z jego przeciwnikami. W ruch poszły kamienie, jajka i torebki z czerwoną farbą.
Ulice wokół kina, gdzie odbywała się premiera filmu, zostały zablokowane przez policję. Musiała ona użyć armatek wodnych i gazu łzawiącego by rozproszyć tłum.
Przewodnicząca grupy rodzin osób zatrzymanych i zaginionych w czasach dyktatury Pinocheta, Lorena Pizarro, złożyła na ręce prezydenta Sebastiana Pinery petycję, w której prosi o zakaz wyświetlania filmu Zegersa. Obecny rząd chilijski jest ostro krytykowany za próbę napisania od nowa historii. W styczniu tego roku minister edukacji Harald Beyer zaproponował, by usunąć z podręczników frazę "dyktatura wosjkowa".
Minister przeprasza za poparcie dyktatora
Za rządów Pinocheta zgładzono - według oficjalnych danych - 3 225 przedstawicieli opozycji bądź osób podejrzewanych o działalność opozycyjną. Sądy potwierdziły 37 000 przypadków stosowania tortur i nielegalnego pozbawienia wolności. Niektórzy reżimowi politycy postanowili posypać głowę popiołem, tak jak Andres Chadwik, sekretarz generalny rządu chilijskiego w randze ministra i rzecznik tego rządu. W złożonym w niedzielę oświadczeniu przeprosił społeczeństwo za poparcie, jakiego udzielał swego czasu dyktaturze generała.
W swojej deklaracji oświadczył, że "głęboko żałuje", iż w swoim życiu "udzielał poparcia dyktaturze, która brutalnie łamała prawa człowieka.
- Z perspektywy czasu i nabierając politycznej dojrzałości człowiek zaczyna lepiej rozumieć to, co się wydarzyło - powiedział Chadwick.
Autor: jk/fac/k / Źródło: Reuters, PAP,