32-letni konsultant nieruchomości leciał liniami "British Airways" na pokładzie Boienga 747. Jednak wypity alkohol najwyraźniej uderzył mu zbyt mocno do głowy. Za wszczętą na pokładzie burdę Timothy Bradley został skazany na trzy miesiące więzienia, informuje "Daily Telegraph".
Jak ustalił sąd, już w chwili wejścia do samolotu Bradley był pod wpływem alkoholu. Na pokładzie dalej pił. Oświadczył stewardesie, że ją "kocha", a potem nazwał ją "sexy". Wtedy kobieta poprosiła o pomoc męskiego stewarda. Gdy Amerykanin od mężczyzny usłyszał, że nie dostanie więcej alkoholu, zagroził: - Kim ty k**a jesteś, żeby mnie oceniać? Co ty k**a o mnie wiesz? Ile ty w ogóle masz lat?
"Myślisz, że dźgnę pilota?"
Upomnienia nie przyniosły efektu, Amerykanin przeklinał i głośno słuchał muzyki na laptopie. Gdy szef załogi samolotu próbował go uspokoić, pasażer miał go opluć i powiedzieć: - Myślisz, że dźgnę pilota?
Zachowanie Bradleya było tak uciążliwe, że w końcu kapitan samolotu musiał opuścić kabinę i osobiście go upomnieć.
Sędzia Richard McGregor-Johnson w czasie uzasadniania wyroku powiedział - Obrażał Pan, groził oraz robił niewłaściwe uwagi. Działo się to w samolocie, na ograniczonej przestrzeni, i spowodowało, do czego nie mam wątpliwości, strach i dyskomfort wśród osób, które nie mogły przed Panem uciec.
Bradley przyznał się do winy.
Źródło: telegraph.co.uk