Jak ustalił sąd, już w chwili wejścia do samolotu Bradley był pod wpływem alkoholu. Na pokładzie dalej pił. Oświadczył stewardesie, że ją "kocha", a potem nazwał ją "sexy". Wtedy kobieta poprosiła o pomoc męskiego stewarda. Gdy Amerykanin od mężczyzny usłyszał, że nie dostanie więcej alkoholu, zagroził: - Kim ty k**a jesteś, żeby mnie oceniać? Co ty k**a o mnie wiesz? Ile ty w ogóle masz lat?
"Myślisz, że dźgnę pilota?"
Upomnienia nie przyniosły efektu, Amerykanin przeklinał i głośno słuchał muzyki na laptopie. Gdy szef załogi samolotu próbował go uspokoić, pasażer miał go opluć i powiedzieć: - Myślisz, że dźgnę pilota?
Zachowanie Bradleya było tak uciążliwe, że w końcu kapitan samolotu musiał opuścić kabinę i osobiście go upomnieć.
Sędzia Richard McGregor-Johnson w czasie uzasadniania wyroku powiedział - Obrażał Pan, groził oraz robił niewłaściwe uwagi. Działo się to w samolocie, na ograniczonej przestrzeni, i spowodowało, do czego nie mam wątpliwości, strach i dyskomfort wśród osób, które nie mogły przed Panem uciec.
Bradley przyznał się do winy.
Źródło: telegraph.co.uk