Pierwszy wywiad od 16 lat. Zapewnia, że nie ma zdalnej władzy nad Turcją

Duchowny zapewnia, że nie podkopuje władzWikipedia (CC BY-SA 2.0) | Diyar se

Wpływowy islamski duchowny Fethullah Gulen zapewnił, że wbrew sugestiom władz nie kieruje zdalnie prokuraturą i policją, nakazując im prowadzenie śledztw antykorupcyjnych. Sugerował to premier Recep Erdogan, który stara się mitygować straty wizerunkowe po serii afer.

Mieszkający w USA kaznodzieja i lider ruchu Hizmet (Służba) mówił o tym w wywiadzie telewizyjnym, pierwszym od 16 lat, udzielonym BBC.

Zdalne kierowanie państwem?

Gulen odrzucił zarzut, by poprzez tworzone przez Hizmet instytucje budował w Turcji "równoległe państwo", jak sugerował premier Recep Tayyip Erdogan. - Nie jest możliwe, by ci sędziowie i prokuratorzy otrzymywali ode mnie rozkazy - oznajmił. Ocenił, że Erdogan został w tej sprawie wprowadzony w błąd przez swoje otoczenie, a oskarżenia wobec Hizmetu miały odwrócić uwagę i uczynić z ruchu kozła ofiarnego. Gulen zapewnił, że nie wszyscy prokuratorzy i policjanci, których władze zwalniają teraz ze służby, są jego zwolennikami. - Władze po to, by przejaskrawić sprawę, by pokazać, że istnieje alternatywne państwo, twierdzą, że wszyscy których zwalniają, wyznają te same idee - mówił. Wyraził przekonanie, że pewne zarzuty o korupcję są uzasadnione, a policja musiała zareagować na "łapówki, korupcję wśród urzędników, nieprawidłowości w przetargach".

BBC zauważa w komentarzu, że Gulen w wywiadzie, jak się wydawało, nie chciał podsycać sporu z Erdoganem. Choć duchowny jest traktowany jak "drugi najpotężniejszy człowiek Turcji", a liczba zwolenników Hizmetu może iść w miliony, to fizyczne siły tego 74-letniego mężczyzny "wydają się topnieć". W trakcie wywiadu, przeprowadzonego w domu duchownego w Pensylwanii, Gulenowi mierzono ciśnienie i podawano leki.

Odwracanie uwagi

Afera korupcyjna wybuchła w Turcji 17 grudnia. Początkowo zatrzymano ponad 50 osób, w tym synów kilku ministrów. Erdogan zmuszony był wymienić 10 szefów resortów. Skandal dotyczący m.in. przetargów w budownictwie, został ujawniony na kilka miesięcy przed wyborami lokalnymi uważanymi za test dla szefa rządu i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Od wybuchu afery premier powtarza tezę o zamierzonej z góry akcji politycznej, mającej zdezawuować jego gabinet. Pośrednio oskarża Gulena o utworzenie "państwa w państwie" i wykorzystywanie wpływów w sądownictwie i policji do dyskredytowania rządu.

Dochodzenie w sprawie korupcji podkopało zaufanie do rządu i otoczenia premiera. Erdogan zmuszony był przeprowadzić rekonstrukcję gabinetu, ale odpowiedział też na śledztwo wymianą kadr w wymiarze sprawiedliwości i policji. Usunął ze stanowisk około 2 tys. wyższej rangi funkcjonariuszy policji, wymienił prokuratorów, a czystki dotknęły nawet publiczne media oraz władze w nadzorze bankowym i telekomunikacyjnym. Hizmet kontroluje rozległą sieć prywatnych szkół i firm w Turcji, działa też za granicą. Według komentatorów ruch popierał AKP - partię o islamistycznych korzeniach, ale potem ich drogi rozeszły się.

Autor: mk/jk / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0) | Diyar se

Tagi:
Raporty: