Źródła bliskie premierowi Turcji zaprzeczyły słowom doradczyni prezydenta Baracka Obamy, jakoby kraj ten zezwolił USA i koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu na korzystanie z baz w Azji Mniejszej do przeprowadzania nalotów na cele w Syrii i Iraku.
Stany Zjednoczone od kilku tygodni prowadziły pertraktacje z Ankarą o użyciu baz sojusznika NATO do przeprowadzania ataków na dwa kraje, w których Państwo Islamskie stworzyło kalifat i prowadzi walkę z Syryjczykami, Irakijczykami i Kurdami.
Turcja wstrzymuje koalicję. Kurdowie tracą siły
W niedzielę doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Susan Rice oświadczyła, że negocjacje dobiegły końca i wkrótce myśliwce oraz bombowce koalicji skierowanej przeciwko IS będą startowały do misji z tureckiego Incirliku.
Agencja Reutera dowiedziała się jednak, że turecki rząd nie podjął takiej decyzji; zgodził się tylko na szkolenie bojowników Wolnej Armii Syryjskiej - organizacji będącej najbardziej umiarkowaną, ale też najsłabszą stroną syryjskiego konfliktu.
USA i kraje arabskie z Arabią Saudyjską na czele mają nadzieję, że przekonają Turcję do większego zaangażowania się w konflikt. Ankara się jednak opiera i najwyraźniej widać to w braku działań zmierzających do pomocy Kurdom walczącym o ich największe miasto przy granicy Syrii z Turcją - Kobane.
Od ponad tygodnia dżihadyści zajmują dużą część Kobane. Kurdowie - mający mniej broni, a także pozbawieni potencjalnych posiłków, które mogłyby nadejść z Turcji, gdyby jej rząd pozwolił przejść korytarzem przez granicę ucieknierom z miasta - wciąż nie mogą zyskać przewagi nad wrogiem.
Siedem bombardowań na obrzeżach Kobane
Tymczasem dowództwo sił USA podało w poniedziałek, że dzień wcześniej, a także w poniedziałkowy poranek myśliwce tego kraju oraz Arabii Saudyjskiej przeprowadziły osiem bombardowań w Syrii na cele dżihadystów, w tym siedem w rejonie Kobane.
Cztery uderzenia na południowym zachodzie Kobane zniszczyły m.in. gniazdo ze stanowiskiem karabinu maszynowego islamistów, trzy uderzenia na północnym wschodzie miasta doprowadziły do zniszczenia ich tymczasowej bazy, a uderzenie nieopodal Rakki, będącej nieformalną stolicą dżihadystów w Syrii, spowodować miało zniszczenie całego garnizonu.
Autor: adso//rzw / Źródło: Reuters