- Nie jestem zadowolony z tego, że sojusz, którego członkowie mają ponad dwa miliony żołnierzy, marynarzy i lotników, nie może znaleźć zadeklarowanych wcześniej dodatkowych skromnych środków na misję w Afganistanie - tak sekretarz obrony USA Robert Gates skrytykował amerykańskich sojuszników z NATO.
Ostre jak na dyplomację słowa padły podczas kijowskiego spotkania ze wschodnioeuropejskimi ministrami obrony, których poczynaniami Gates był wyraźnie nieusatysfakcjonowany. Według przecieków z zamkniętego spotkania z ministrami, Amerykanin powiedział, że NATO powinno zrobić dla Afganistanu tak wiele, jak się da. Ze szczególną troską Sojusz powinien zająć się szkoleniem afgańskiej armii i specjalistów, którzy będą kraj odbudowywać.
Gates nie załamuje rąk i zamierza apelować do państw NATO o zwiększenie zaangażowania. Zapowiedział już, że problem poruszy na najbliższym spotkaniu przedstawicieli Sojuszu: - To będzie zdecydowanie najważniejszy temat spotkania ministrów obrony NATO.
W Afganistanie NATO ciągle za mało
W dwóch oddzielnych misjach w Afganistanie, amerykańskiej i pod dowództwem NATO, bierze udział ok. 50 tys. żołnierzy, ale tylko Amerykanie, Brytyjczycy, Kanadyjczycy i Holendrzy utrzymują tam znaczne siły. Haga z resztą zamierza wycofać swoich żołnierzy.
Europejczycy zauważają, że nie stać ich na prowadzenie kosztownych misji poza kontynentem. Tłumaczą, że zaangażowanie w Kosowie, Libanie, czy w państwach afrykańskich uniemożliwia wysyłanie dodatkowych wojsk do Afganistanu.
Waszyngton jednak nalega i oblicza, że NATO powinno posłać do Kabulu jeszcze co najmniej 3 tys. żołnierzy, którzy zajęliby się szkoleniem miejscowego wojska. Pentagon z otwartymi rękoma powitałby również oczywiście oddziały bojowe i nowoczesny sprzęt, taki jak chociażby śmigłowce.
Źródło: PAP, Voice of America