Wokół wyboru sekretarza generalnego Rady Europy pojawiły się małe kontrowersje. Parlamentarzystom Rady Europy nie podoba się postanowienie Komitetu Ministrów, który rekomendował na stanowisko przyszłego sekretarza generalnego tylko dwóch kandydatów, w tym byłego premiera Polski Włodzimierza Cimoszewicza.
Komitet Ministrów Rady Europy (RE) w ubiegłym tygodniu w tajnym głosowaniu zdecydował o tym, że dalej w wyborze szefa tej instytucji będzie liczyło się tylko dwóch kandydatów. W grze pozostał właśnie Cimoszewicz i były premier Norwegii Thorbjorn Jagland. Tym samym bez żadnych szans pozostali dwaj inni kandydaci - belgijski chadek Luc van den Brande i węgierski liberał Matyas Eorsi.
Parlamentarzyści niezadowoleni
Tymczasem Zgromadzenie Parlamentarne RE podczas środowej debaty domagało się możliwości wyboru sekretarza generalnego na podstawie "większego wyboru". Parlamentarzyści domagają się od komitetu, by rozważył ponownie swoją decyzje i dodał ponownie do listy kandydatów van den Brandego i Eorsiego.
Jednym z argumentów parlamentarzystów Rady Europy jest to, że że zwykle sekretarz generalny jest wybierany z ich szeregów. Wypominają oni Komitetowi Ministrów, że zmienił tę zasadę "bez wcześniejszych konsultacji" w maju 2007 roku, kiedy to rekomendował na to stanowisko premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera.
Członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego RE liczą na to, że komitet, którzy zbierze się 12 maja w Madrycie, przekaże im zrewidowaną i uzupełnioną listę.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24