Przez talibów nazywany "Diabłem z Ramadi", w oficjalnych statystykach figuruje jako najskuteczniejszy snajper w historii amerykańskiej armii. Chris Kyle, były żołnierz Navy SEALs ma na swoim koncie 160 potwierdzonych ofiar. Jak sam mówi, wszystko to zasługa "niezwykłego szczęścia".
- Miałem wystarczająco dużo szczęścia, by znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie, być wspieranym przez grupę niezwykłych facetów, którzy dawali mi osłonę i wspierali mnie - powiedział w wywiadzie dla Fox News.
"Bycie SEAL to to, kim się stajesz"
Wydawałoby się, że snajper pozostaje zawsze w ukryciu i razi wrogów z bezpiecznej odległości. Rzeczywistość nie zawsze tak wygląda. Kyle wspomina, że przeszedł wiele operacji, m.in. po tym, gdy zawalił się na niego mur po pobliskiej eksplozji, odniósł liczne obrażenia spowodowane przez odłamki z improwizowanych ładunków wybuchowych i kilka razy został postrzelony.
Snajper odsłużył cztery tury w Iraku. Trzy razy uhonorowano go Srebrną Gwiazdą, pięć razy Brązową Gwiazdą - odznaczeniami przyznawanymi za odwagę w obliczu wroga i bohaterstwo.
Jak sam mówi, jest niezwykle dumny z tego, że służył w Navy SEALs. - Bycie SEAL to nie tylko to, co robisz, to to, kim się stajesz - podkreślił. W wywiadzie dla Fox News wspomina, że wychowywał się w rodzinie kultywującej wartości patriotyczne i zawsze chciał służyć swojemu krajowi. A gdy już zaczął to robić i trafił do armii, chciał być najlepszy - trafić do "fok".
"Diabeł" i "legenda"
W trakcie swojej 10-letniej służby zabił 160 wrogów - to liczby potwierdzone przez Pentagon - i stał się najskuteczniejszym snajperem w historii U.S. Army. Wrogowi przezwali go "Diabłem z Ramadi" i wyznaczyli nagrodę w wysokości 20 tys. dol. za jego głowę.
Koledzy nazywają go po prostą legendą. Tylko podczas drugiej bitwy o Faludzę zabił 40 przeciwników. Jego najsłynniejszy strzał miał miejsce w pobliżu Sadr City w Bagdadzie. Zobaczył wtedy przeciwnika z wyrzutnią rakietową w odległości 2100 jardów (1920 m). Przymierzył, oddał strzał i trafił, zabijając go na miejscu.
Nie był to co prawda najdłuższy strzał w historii - rekord należy do brytyjskiego snajpera Craiga Harrisona, który w listopadzie 2009 r. zabił taliba z odległości 2475 m - ale i tak to duże osiągnięcie. - Bóg posłał ten pocisk i go trafił - powiedział później Kyle o swoim strzale.
Co ciekawe, zarówno Harrison jak i Kyle nie korzystali wtedy w wielkokalibrowych karabinów (np. McMillan Tac-50 o kalibrze 12,7 mm), ale karabinu Accuracy International AWM o kalibrze .338 cala (8.58 mm).
W 2009 roku najskuteczniejszy snajper w historii USA postanowił odejść ze służby, by "ratować swoje małżeństwo". Z powodzeniem. Jak mówi, dziś ogromną przyjemność sprawia mu układanie do snu dwojga swoich dzieci.
Najskuteczniejsi
Poprzedni rekord w U.S. Army należał do snajpera z czasów wojny wietnamskiej Adelberta F. Waldrona - 109 ofiar. Najskuteczniejszym w historii wojen strzelcem wyborowym był zaś fiński żołnierz Simo Hayha, zwany przez Rosjan "Białą Śmiercią", który podczas wojny zimowej na przełomie 1939-1940 roku zabił 505 Sowietów.
Chris Kyle jest współautorem książki "American Sniper: The Autobiography of the Most Lethal Sniper in U.S. Military History" opowiadającej jego historię. Książka ukazała się w księgarniach tuż po Nowym Roku.
Źródło: FOX, "Daily Mail", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook