Organizator "jedynym odpowiedzialnym za tragedię"


- Pełną odpowiedzialność za tragedię ponosi organizator imprezy - powiedział podczas konferencji prasowej szef policji Nadrenii Północnej Westfalii Dieter Wehe. Władze miasta miały znać zastrzeżenia policji, co do bezpieczeństwa terenu, na którym odbywała się Love Parade. Zdaniem policji, złe oszacowanie liczby uczestników, zaniedbania służb porządkowych i brak współpracy ze strony organizatora doprowadziły do tragedii w Duisburgu.

Szef policji wyliczył błędy przy organizacji sobotniej Love Parade, podczas której zginęło 21 osób, a ponad 500 zostało rannych.

Były zastrzeżenia policji

Na miejscu imprezy pracowało ponad 400 funkcjonariuszy policji, co - zdaniem szefa nadreńskiej policji - było liczbą niewystarczającą. Dodatkowe 1000 pracowników porządkowych zapowiedział organizator.

Policja już przed rozpoczęciem parady zgłaszała liczne zastrzeżenia na temat zabezpieczenia wejść na teren imprezy. - Miasto je znało i zapowiedziało współpracę przy organizacji - poinformował Dieter Wehe. Policja otrzymała zgodę od miasta na zabezpieczenie imprezy dopiero w sobotę - tuż przed rozpoczęciem parady. Według niej policjanci mieli zabezpieczać imprezę dla maksimum 250 tys. osób. Ostatecznie na placu po dawnym dworcu towarowym bawiło się 1,4 mln. osób.

Porządkowi "nie spełnili zadań"

Policja zarzuciła organizatorom brak dobrej organizacji czasu wejścia na teren parady. Wejścia miały być otwarte juz o godzinie 9 rano, najpóźniej o 10 - w rzeczywistości otwarto je dopiero o godz. 12.04, kiedy tłum był juz bardzo duży, a zniecierpliwieni ludzie chcieli jak najszybciej przedostać się na teren imprezy.

- Przy głównym wyjściu z tunelu utworzył się korek - relacjonowała policja, twierdząc, że zwracała organizatorom uwagę na ten problem, biorąc pod uwagę doświadczenia z innych tego typu wydarzeń. Przy wejściach mieli również pracować tzw. pushers, zajmujący się organizacją ruchu i "popychaniem" ludzi w wolne miejsca. - Nie wiemy dlaczego ich nie było. (...) Porządkowi, którzy mieli kierować ludzi na teren parady nie spełnili swoich zadań – powiedział Wehe.

Zdaniem policji, organizator nie był w stanie rozładować korka ludzi w obszarze rampy. - Nie zamknęli dostępu do tunelu mimo wiążących uzgodnień - dodał szef nadreńskiej policji. Organizator nie ograniczył dostępu ludzi do tunelu, przez co policja musiała ograniczyć swoje działania. Elementy ogrodzenia leżące na ziemi były dodatkowym zagrożeniem dla ludzi – 14 ofiar znaleziono właśnie w tym obszarze. Wehe zapewnił, że policja zrobiła wszystko, żeby sytuacje w tunelu ustabilizować.

"Parada śmierci"

Podczas sobotniej Love Parade, w długim na ok. 300 i szerokim na 16 metrów tunelu prowadzącym na teren festiwalu, w wyniku wybuchu paniki zginęło 19 osób - część na miejscu zdarzenia, stratowana przez innych uczestników parady. W szpitalu zmarły dwie kolejne uczestniczki imprezy. Rannych zostało w sumie 500 osób.

Wśród zabitych jest 11 kobiet i ośmiu mężczyzn. Są to osoby w wieku od 18 do 38 lat. Oprócz Niemców zginęli też obywatele Holandii, Włoch, Australii, Chin, Bośni oraz dwie osoby z Hiszpanii. Według różnych szacunków w Duisburgu mogło być około 1,4-1,5 mln odwiedzających.

Źródło: tvn24