Opozycja w Rosji: Te wybory to farsa


W sobotę grupa opozycjonistów, z Garri Kasparowem i Nikitą Biełychem na czele, złożyła petycję do Centralnej Komisji Wyborczej, w której apelują o to, aby nie przekształcać w farsę niedzielnych wyborów w Rosji.

Dokument zatytułowany "W farsie uczestniczyć nie będę!" podpisało prawie sześć tysięcy osób, między innymi znani politycy, obrońcy praw człowieka, intelektualiści i dziennikarze. Wśród sygnatariuszy znaleźli się Jelena Bonner, Ludmiła Aleksiejewa, Władimir Bukowski, Jewgienij Kisielow, Wiktor Szenderowicz i Borys Niemcow.

"Nie będą to wybory, lecz farsa"

- Przy totalnej kontroli władzy nad całą przestrzenią polityczną kraju, w warunkach braku wolności słowa i otwartej konkurencji politycznej te - za przeproszeniem - wybory, których rezultat jest z góry znany, nie mogą być uczciwe i swobodne - można przeczytać w petycji. Uczestnicy dodali również, że nie będą uczestniczyć w sfałszowanych wyborach. - Nie będą to wybory lecz farsa - twierdzą. Lider opozycjonistów, Garri Kasparow, należy do ugrupowania Zjednoczony Front Obywatelski, natomiast Nikita Biełych, do Sojuszu Sił Prawicy.

NIE dla oszustwa

Chodziło nam o to, aby Centralna Komisja Wyborcza znała stanowisko tych prawie 6 tys. osób, które złożyły podpisy pod petycją, nie bojąc się podania swojego nazwiska i innych danych osobowych. Zbiórka tych podpisów to forma aktywnego bojkotu niedzielnych "wyborów" Nikita Biełych, lider opozycjonistów

Jak zapewniają protestujący, celem akcji jest pokazanie władzy w Rosji, że są w kraju jeszcze ludzie, którzy nie godzą się na oszustwa, fałszerstwa czy cenzurę. - Chodziło nam o to, aby Centralna Komisja Wyborcza znała stanowisko tych prawie 6 tys. osób, które złożyły podpisy pod petycją, nie bojąc się podania swojego nazwiska i innych danych osobowych. Zbiórka tych podpisów to forma aktywnego bojkotu niedzielnych "wyborów" - mówi Biełych.

Dostępu do CWK strzegli funkcjonariusze milicji i OMON-u, którzy jednak nie czynili przeszkód przedstawicielom opozycji w dotarciu do komisji.

Do urny po Miedwiediewa

Jest prawie pewne, że niedzielne wybory w Rosji wygra Dmitrij Miedwiediew, którego w grudniu 2007 roku na swojego następcę wskazał Władmir Putin. Ostatnie badania prokremlowskiego ośrodka badania opinii publicznej FOM, wskazują, że Miedwiediew zdobędzie 67,8 procent głosów, i dzięki temu wygra już w pierwszej turze. Inny ośrodek, WCIOM przewiduje, że zdobędzie on aż 72,9 procent głosów.

Wybory bez sił demokratycznych

Obecny prezydent, Władimir Putin, któremu konstytucja zabrania kandydować po raz trzeci na urząd prezydenta, zamierza stanąć na czele rządu. Po raz pierwszy od 1991 roku do udziału w wyborach prezydenta Rosji nie dopuszczono przedstawicieli sił demokratycznych. Sterowana z Kremla Centralna Komisja Wyborcza, zasłaniając się względami formalnymi, odmówiła zarejestrowania kandydatury byłego premiera Michaiła Kasjanowa, który jako jedyny reprezentant obozu demokratycznego zdołał spełnić wszystkie restrykcyjne wymagania, jakie stawia ordynacja.

mgo/ la

Źródło: PAP, tvn24.pl