Osoby zatrzymane w czasie protestów po wyborach prezydenckich były gwałcone i maltretowane - oskarża przywódca irańskiej opozycji Mir-Hosejn Musawi. Tym samym przyłączył się do innego opozycjonisty - Mehdiego Karubiego, który kilka dni wcześniej wysunął podobne zarzuty.
Słowa Musawiego znalazły się na proreformatorskiej stronie internetowej mowjcamp.com.
O gwałtach na niektórych demonstrantach przetrzymywanych w więzieniach pisał wcześniej Mehdi Karubi. Władze stanowczo zaprzeczyły, jakoby coś takiego mialo miejsce i nazwały te oskarżenia "bezpodstawnymi".
Oskarżenia "agentów establishmentu"
W adresowanym do Karubiego liście, Musawi napisał, że "władze zażądały od tych, którzy byli maltretowani i gwałceni w więzieniach, by przedstawili czterech świadków. Jego zdaniem, "ci, którzy popełniali te przestępstwa, byli agentami establishmentu". Lider opozycji dodał, że "niektórzy zamykali oczy i uchylali się od odpowiedzialności".
Policja przyznaje
Na początku sierpnia irańska policja wyznała winę i przyznała: manifestanci przetrzymywani w więzieniu Kahrizak w Teheranie byli maltretowani.
W wydanym komunikacie policja napisała, że dwaj funkcjonariusze "zostali ukarani za stosowanie kar cielesnych wobec aresztowanych". Wiele osób pociągnięto do odpowiedzialności za przekroczenie uprawnień służbowych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24