Fiaskiem zakończyło się specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie konfliktu w Osetii Południowej. Sprzeciw Rosji spowodował, że Rada nie przyjęła deklaracji wzywającej do przywrócenia status quo sprzed eskalacji przemocy.
Na nic zdało się wspólne stanowisko 14 z 15 członków Rady. Rosja skorzystała z prawa weta, jakie przysługuje jej jako stałemu członkowi Rady i deklaracja skierowana do Moskwy i Tbilisi upadła.
Po czterech godzinach bezowocnych negocjacji, obrady odwołano.
Forum Rady było za to widownią ostrej wymiany zdań między ambasadorami Rosji i Gruzji przy ONZ. Dyplomaci oskarżali się wzajemnie o prowadzenie "czystek etnicznych" w osetyjskich wsiach.
Wzajemne rosyjsko-gruzińskie oskarżenia
Gruzin Irakli Alasania zarzucił również Moskwie, że poprzez naloty na gruzińskie terytoria poza Południową Osetią,
Gruzja stała się obiektem bezpośredniego ataku i agresji Federacji Rosyjskiej. To ona rozpoczęła inwazję Irakli Alasania, ambasador Gruzji przy ONZ
Jego rosyjski odpowiednik, Witalij Czurkin, replikował, że Rosja nie jest winna, a do aktów agresji w Osetii Południowej doszło m.in. dlatego, że USA i Wielka Brytania nie poparły przedstawionej przez Moskwę na pierwszym piątkowym posiedzeniu RB deklaracji. Moskwa proponowała wówczas deklarację, wzywającą Gruzję i Osetię Płd. do wyrzeczenia się przemocy.
Rada Bezpieczeństwa ma się ponownie zebrać w sobotę.
Zachód zaangażowany
W rozwiązanie konfliktu, po stronie Gruzji, zaangażował się Zachód. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice oświadczyła, że Rosja powinna zaprzestać ataków na Gruzję i wycofać się z jej terytorium.
W podobnym tonie wypowiedziała się przewodnicząca Unii Europejskiej Francja: - Apelujemy do stron o zaprzestanie wrogich działań i niezwłoczne rozpoczęcie negocjacji, aby rozwiązać kryzys drogą polityczną, w poszanowaniu suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji - głosi komunikat Paryża.
Źródło: PAP, tvn24.pl