"Barbarzyństwo". Okaleczyła córkę, sąd w Londynie uznał ją za winną

Okaleczyła narządy płciowe swojej córki. Sąd uznał ją za winną
Okaleczyła narządy płciowe swojej córki. Sąd uznał ją za winną
tvn24
Pochodząca z Ugandy kobieta może spędzić 14 lat w więzieniu (materiał magazynu "Polska i Świat")tvn24

Nawet na 14 lat więzienia może zostać skazana kobieta z Ugandy, którą sąd w Londynie uznał za winną okaleczenia własnej trzyletniej córki. To pierwszy proces w takiej sprawie, odkąd w Wielkiej Brytanii zakazano okaleczania żeńskich narządów płciowych. Toczył się półtora roku. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Dziewczynka została okaleczona na brudnej kuchennej podłodze. To ojciec - uniewinniony w procesie z zarzutów współudziału w tej zbrodni - być może ocalił córce życie. Gdy wrócił któregoś dnia do domu, znalazł ją w kałuży krwi. Nie wiadomo, czy wiedział, co się stało. Wezwał pogotowie. Lekarze w szpitalu zorientowali się, do czego doszło i zawiadomili policję.

Matka twierdziła, że córka spadła z szafki, szukając herbatników.

- Lekarze rozpoznali prawdziwą przyczynę okaleczeń i na podstawie ich wiedzy oparliśmy swoje śledztwo - wyjaśnia jednak Ian Baker z londyńskiej policji metropolitalnej.

Sprawa toczyła się półtora roku. Żeby uciszyć śledczych, kobieta wykonywała czary przy pomocy krowiego języka. W zamrażarce policja znalazła też 40 limonek z imionami osób, zaangażowanych w śledztwo z dopiskiem "zamrożę wam usta" - pisze portal BBC.

Matka - dopóki miała kontakt z córką - wpływała na nią, by mówiła ona śledczym o wypadku, przedstawiając jej wersję wydarzeń - dodaje BBC.

Lynette Woodrow z koronnej służby prokuratorskiej w Londynie tłumaczy, że pierwotnie trzylatka rzeczywiście jej broniła, "ale kiedy poczuła się lepiej, opowiedziała policjantom o tym, co się wydarzyło".

37-letnia kobieta, uznana za winną okaleczenia narządów płciowych córki, do więzienia może iść nawet na 14 lat. Wyrok usłyszy 8 marca.

200 milionów okaleczonych kobiet na świecie

- Przekonują cię, że taka jest wola boża, że jeśli tego nie zrobisz, to nikt cię nie zaakceptuje. Wyobraź sobie rany na ciele. Tego nie da się opisać - opowiada Waris Dirie, somalijska modelka, była ambasadorka dobrej woli ONZ, mówiąc o okaleczaniu dziewcząt. Sama przeżyła to w wieku pięciu lat.

To dramatyczne przeżycie może mieć tragiczne skutki zdrowotne, a nawet prowadzić do śmierci.

- Klitoridektomia, czyli wycięcie łechtaczki. Potem mamy wycięcie łechtaczki i warg sromowych mniejszych - już zaczyna być gorzej. To, co jest najgorsze, to infibulacja - wycięcie wszystkiego i zaszycie tej rany - mówi o torturach, jakim poddawane są małe dziewczynki Agnieszka Krzemińska, dziennikarka działu naukowego tygodnika "Polityka".

Praktyka okaleczania dziewczęcych narządów płciowych znana jest głównie z Afryki. Stamtąd przeniosła się do innych krajów, także europejskich. - Według Sądu Najwyższego w Wielkiej Brytanii, wyroku z 2006 roku, okaleczanie żeńskich narządów płciowych jest torturą - przypomina Mikołaj Czerwiński z Amnesty International. Od ponad 30 lat jest to też na Wyspach Brytyjskich zakazane. Mimo to szacuje się, że żyje tam około 100 tysięcy okaleczonych w ten sposób dziewcząt i kobiet. Na całym świecie - 200 milionów.

Okaleczenie dziewczynki z Londynu burmistrz brytyjskiej stolicy Sadiq Khan nazwał "barbarzyństwem".

W środę przypada Międzynarodowy Dzień Zerowej Tolerancji dla Okaleczania Żeńskich Narządów Płciowych.

Autor: tmw/adso / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Unicef