Policjanci zeznawali "nie wiem" i "nie pamiętam". Obrońcy praw człowieka grozi więzienie


Rosyjska prokuratura zażądała czterech lat kolonii karnej i grzywny w wysokości 100 tysięcy rubli (około 1,5 tysiąca dolarów) dla obrońcy praw człowieka działacza Stowarzyszenia Memoriał Ojuba Titijewa. Aktywista jest oskarżony o posiadanie narkotyków.

Na rozprawie przed sądem w czeczeńskim mieście Szali prokurator Miłana Bajtajewa mówiła o wadze problemu narkotyków w Federacji Rosyjskiej i wskazywała, że nielegalny obrót narkotykami grozi zaangażowaniem w działalność terrorystyczną. Prokurator Dżabraił Achmatow zażądał dla Titijewa czterech lat kolonii karnej, wskazując na jego wiek (61 lat) jako okoliczność łagodzącą. Za przechowywanie narkotyków w dużej ilości, o co oskarżony jest Titijew, grozi kara 10 lat więzienia.

Przedstawiciele prokuratury ocenili argumenty obrońców Titijewa jako niepotwierdzone dowodami. Ich zdaniem nie jest prawdą, że Titijew został zatrzymany przez policyjną grupę szybkiego reagowania (ros. skrót GBR), jak twierdzą adwokaci. Prokuratorzy oświadczyli także, że winę Titijewa potwierdzają zeznania świadków, ekspertyzy i konfrontacje. Po wystąpieniach prokuratorów na poniedziałkowej rozprawie swoje wystąpienia rozpoczną obrońcy. Wyrok oczekiwany jest w marcu. Obrońcy Titijewa spodziewają się wyroku skazującego, od którego zamierzają się odwoływać.

Obrońca praw człowieka

Ojub Titijew jest szefem czeczeńskiego oddziału Stowarzyszenia Memoriał. Został zatrzymany 9 stycznia 2018 roku. Funkcjonariusze policji utrzymują, że w samochodzie przewoził ok. 200 gramów marihuany, co zostało zaklasyfikowane jako duża ilość narkotyków. Titijew twierdzi, że marihuanę podrzucili mu sami policjanci. Według działacza policja zatrzymała go dwukrotnie. Za pierwszym razem odbyło się to bez świadków, a gdy odwieziony na komisariat Titijew odmówił przyznania się do winy i wskazał, że rewizja bez świadków jest nieważna, policjanci odwieźli go z powrotem i przeprowadzili ponowne zatrzymanie, tym razem angażując świadków. Titijew i jego obrońcy utrzymują też, że zatrzymywali go funkcjonariusze GBR. Policja w Czeczenii zaprzecza istnieniu takiej formacji.

Przed sądem zeznawali jako świadkowie oskarżenia wszyscy policjanci z komisariatu, zapewniając, że nie widzieli Titijewa przywiezionego rankiem 9 stycznia 2018 roku - wtedy, gdy miał być zatrzymany po raz pierwszy. Łącznie przed sądem składało zeznania ponad 100 świadków, co w przypadku procesów dotyczących posiadania narkotyków jest nietypowo dużą liczbą; przy czym zeznania policjantów sprowadzały się do odpowiedzi "nie wiem" i "nie pamiętam". Obrońcy wskazują na takie budzące wątpliwość elementy postępowania jak zeznania świadka, który sam wcześniej sądzony był za narkotyki, czy brak nagrań wideo z kamer na komisariacie, gdzie przewieziono Titijewa. Na podstawie nagrań można byłoby określić, czy rzeczywiście był on tam przywieziony dwukrotnie; jednak system monitoringu według policji uległ tego dnia awarii.

Ojub Titijew będzie zwolniony przedterminowoMemorial Human Rights Center

Kłopoty Memoriału

Stowarzyszenie Memoriał uważa zarzuty wobec swego działacza za sfingowane. Titijew stał na czele czeczeńskiego oddziału tej organizacji od 2009 roku, przy czym działał w znacznym stopniu bez rozgłosu. Jego adwokat Piotr Zaikin wiąże zatrzymanie działacza z jego udziałem w konferencji obrońców praw człowieka w Pradze pod koniec 2018 roku, na której Titijew mówił o tajnych więzieniach w Czeczenii. Według obrońcy władze Czeczenii wykorzystują takie więzienia do bezprawnego przetrzymywania swych krytyków. Memoriał, kwestionując zarzuty wobec Titijewa, argumentuje również, że jest on praktykującym muzułmaninem i zwolennikiem zdrowego trybu życia. Po zatrzymaniu Titijewa w Czeczenii i sąsiednich republikach doszło do kilku incydentów wymierzonych w Memoriał. Biuro organizacji w Inguszetii zostało podpalone przez nieznanych sprawców; w Dagestanie podpalono samochód pracowników Memoriału. Później otrzymali oni wiadomości SMS i telefony z pogróżkami. Adwokaci Titijewa bezskutecznie zabiegali o przeniesienie procesu poza Czeczenię. W reakcji przywódca tej republiki Ramzan Kadyrow zażądał od obrońców praw człowieka, by zaprzestali ingerowania w przebieg procesu. Kadyrow zapowiedział też, że po zakończeniu procesu Titijewa osoby "nazywające się obrońcami praw człowieka" nie będą wpuszczane na terytorium Czeczenii.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Memorial Human Rights Center