Ojciec 5-letniej Nataszy z Czyty na Syberii, którą dwa i pół roku trzymał w nieludzkich warunkach, został ukarany grzywną i stanie przed sądem. Dziewczynka wychowywała się wśród zwierząt i nigdy nie opuściła domu. Zatrzymany przez milicję ojciec tłumaczył milicjantom, że warunki mieszkaniowe sprzyjały jej wychowaniu. Teraz chce odzyskać córkę i wrócić do domu. Natasza, którą w poniedziałek z domu zabrała miliicja, przebywa pod opieką lekarzy.
Dziewczynka przez ponad dwa lata mieszkała w trzypokojowym mieszkaniu z ojcem, babcią, dziadkiem i innymi krewnymi. Choć 5-latka rozumie ludzką mowę, to nie nawiązuje kontaktu. Zachowuje się jak zwierzę, miauczy i szczeka.
Jedzą to, co znajdą na śmietniku
- W tej rodzinie jest pięciu dorosłych, nikt nie pracuje. Jedzą to, co znajdą na przyfabrycznym wysypisku przy ubojni - mówi jeden z sąsiadów rodziny.
Za długi w mieszkaniu wyłączono rodzinie wodę, ciepło, gaz i kanalizację. - Smród w mieszkaniu był nie do wytrzymania, urządzenia sanitarne były wypełnione odchodami. W mieszkaniu były też ogromne psy, szczenięta i koty. Tyle ich było, że nawet nie dało się szybko policzyć - mówi inspektor milicji, który zabierał dziewczynkę z domu.
Natasza wygląda na dwa lata. Kiedy wychodzimy z pokoju, skacze do drzwi i ujada. Ze zdziwieniem obserwuje to, co dzieje się na zewnątrz. Tatiana Misink, dyrektor ośrodka
Poważnie opóźniona w rozwoju
Obecnie Natasza przebywa w centrum rehabilitacji dla nieletnich "Nadzieja". - Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się spośród innych dzieci, jednak jest poważnie opóźniona w rozwoju - mówi jeden z nauczycieli w ośrodku
- Wygląda na dwa lata. Kiedy wychodzimy z pokoju, skacze do drzwi i ujada. Ze zdziwieniem obserwuje to, co dzieje się na zewnątrz. Nie bawi się z innymi dziećmi i nie nawiązuje z nimi kontaktu - jedyne co cieszy, to jej dobry apetyt. Co prawda nie umie posługiwać się sztućcami - wylizuje jedzenie z talerza.
Zabiorą Nataszę rodzicom
Inne dzieci, z którymi przebywa, traktują dziewczynkę normalnie - mówi dyrektor centrum Tatiana Misink. - Wszystko będzie dobrze, będziemy z nią pracować. Choć nie znamy jeszcze powodu tego, że nie mówi. Mamy nadzieję, że uda się dziewczynkę przywrócić do normalnego życia. Nie wiemy ile to może potrwać. Będziemy to mogli powiedzieć dopiero po specjalistycznych badaniach - mówi dyrektor.
Tymczasem przygotowywane są dokumenty potrzebne do odebrania praw rodzicielskich matce i ojcu Nataszy. - W najbliższych dniach ojciec dziewczynki będzie odpowiadał przed sądem na podstawie art 156 kodeksu karnego (nie wypełnienie obowiązków opiekuna). Grozi mu kara ograniczenia wolności na okres trzech lat.
Ojciec uważa, że dziewczynka została wychowana prawidłowo
Ojciec dziewczynki Wiktor Michaiłow uważa, że dziewczynka wychowywała się w normalnych warunkach i chce ją zabrać do domu. - Ojciec twierdzi, że warunki w mieszkaniu są odpowiednie dla wychowującego się dziecka - powiedział oficer policji z komisariatu w mieście Czyta.
Smród w mieszkaniu był nie do wytrzymania, urządzenia sanitarne były wypełnione odchodami. W mieszkaniu były też ogromne psy, szczenięta i koty. Tyle ich było, że nawet nie dało się szybko policzyć Inspektor milicji, który zabierał dziewczynkę z domu
Ojciec dziewczynki twierdzi, że był zmuszony do odebrania dziecka matce ponieważ ta piła i nie zajmowała się nim.
Sądzony za kradzieże i zabójstwo
Według agencji informacyjnej "Ekstra-Media" ojciec dziewczynki ma na koncie poważne przestępstwa. Sądzony był za kradzieże i morderstwo na tle rabunkowym. Jednak, aby to ustalić śledczy musieli sprawdzić mężczyznę pod dwoma nazwiskami, ponieważ wcześniej posługiwał się nazwiskiem Wiktor Lożkim, ale po ślubie przyjął nazwisko żony i posługuje się nazwiskiem Michaiłow.
Przez 2 lata nie miała kontaktu z matką
Matka dziewczynki, Jana Michaiłowa zgłosiła się na milicję sama, po tym jak w mediach usłyszała o skandalu. Zgłosiła, że ojciec ukradł jej dziecko.
Swoją córkę zostawiła pod opieką babci. To właśnie stamtąd ojciec zabrał ją i uwięził w mieszkaniu. - Nie widziałam Nataszy dwa i pół roku. Nie wpuszczali mnie do tego domu - mówi matka. Milicja podkreśla, że w ciągu ostatnich dwóch lat kobieta nie zgłosiła na milicję, że jej dziecko zostało uprowadzone. - Wydaje się, że było to dla niej obojętne - mówi jeden z milicjantów.
Źródło: newsru.com
Źródło zdjęcia głównego: Policja Czyta