Jeden z 298 pasażerów, którzy zginęli w katastrofie malezyjskiego samolotu Malaysia Airlines w Donbasie na wschodzie Ukrainy w lipcu, miał na szyi maskę tlenową - ujawnił w czwartek holenderski minister spraw zagranicznych Frans Timmermans. Może to oznaczać, że nie wszyscy pasażerowie samolotu zginęli w momencie katastrofy.
Frans Timmermans powiedział w wywiadzie dla holenderskiej telewizji, że jedna z ofiar katastrofy, którą znaleziono na wschodzie Ukrainy miała na sobie maskę tlenową. Minister ujawnił, że był to Australijczyk.
Timmermans wyjaśnił, że nie jest jasne w jakich okolicznościach maska znalazła się na szyi ofiary. Rzecznik prokuratora krajowego Holandii Wim de Bruin poinformował, że żadna inna z ofiar, które odnaleziono nie miała na sobie maski. Dodał, że maskę zbadano pod kątem odcisków palców i obecności DNA ofiary, ale badania nie przyniosły żadnych rezultatów pozwalających stwierdzić kiedy i w jakich okolicznościach maska znalazła się na szyi zmarłego.
Wielu ekspertów twierdzi, że po trafieniu pociskiem samolot rozpadł się tak szybko, że pasażerowie nie byli w stanie w zareagować w żaden sposób.
O tym, że ofiara miała na szyi maskę tlenową krewnych poinformowano zaraz po identyfikacji. Jednak pozostałe rodziny zmarłych usłyszały o tym po raz pierwszy właśnie w czasie wywiadu. Timmermans przyznał, że żałuje ujawnienia tej informacji.
Oficjalny raport ze śledztwa nie wspomina o masce.
Tragedia boeinga
Malezyjski boeing 777 spadł 17 lipca wraz z 298 osobami na pokładzie. Został najprawdopodobniej zestrzelony przez prorosyjskich separatystów z zestawu przeciwlotniczego Buk.
Wstępny raport przedstawiony miesiąc temu mówi, że "najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy było zestrzelenie" i że samolot rozpadł się w powietrzu po uderzeniu przez "obiekty, które z dużą prędkością przebiły samolot". Opis ten pasuje do rakiet ziemia-powietrze.
Autor: kło/kka / Źródło: BBC News, Washington Post, The Guardian