Odradzała seks, biła reportera, żądała aresztu dla sąsiada. Pamiętna pierwsza dama nie żyje


Lucy Kibaki, kontrowersyjna była pierwsza dama Kenii, zmarła w szpitalu w Londynie. Miała 76 lat. Przyczyny śmierci nie podano. Do historii przeszła głównie z powodu wybuchowego charakteru i niekonwencjonalnych zachowań.

Lucy Kibaki, urodzona w 1940 roku (data dzienna nie jest znana), z zawodu nauczycielka, pełniła funkcję pierwszej damy Kenii od grudnia 2002 roku do kwietnia 2013 roku, za prezydentury swojego męża, Mwai Kibakiego.

Pod koniec jego urzędowania usunęła się w cień. Ostatni raz była widziana publicznie w sierpniu 2010 roku, kiedy tańczyła do muzyki gospel na uroczystości związanej z przyjęciem nowej konstytucji.

Informując o śmierci Lucy Kibaki, obecny prezydent Kenii Uhuru Kenyatta oświadczył, że była pierwsza dama ostatnio zapadła na zdrowiu i leczyła się w Kenii oraz w Wielkiej Brytanii.

Odradzała seks, zamknęła bar

Lucy Kibaki uważana jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych afrykańskich pierwszych dam.

Uchodziła za osobę o konserwatywnych zapatrywaniach, których nie wahała się okazywać. W swej kampanii na rzecz walki z AIDS wielokrotnie podkreślała, że młodzi ludzie niepozostający w związkach małżeńskich "nie mają po co" używać prezerwatyw, a za podstawowy sposób na uniknięcie wirusa HIV uznawała abstynencję seksualną.

Z kolei zaledwie kilka miesięcy po tym, jak jej poślubiony w 1962 roku mąż został prezydentem, doprowadziła do zamknięcia działającego wcześniej baru w oficjalnej siedzibie głowy państwa - ulubionego miejsca spotkań ministrów i współpracowników Kibakiego.

W dresie wdarła się na przyjęcie

Nie przebierała w słowach - a czasem i w czynach - stając w szranki z politykami, dyplomatami, dziennikarzami i policjantami, którzy - jej zdaniem - nie traktowali jej z należytym szacunkiem.

Najsłynniejszy eksces z udziałem Kibaki miał miejsce w 2005 roku. Pierwsza dama w dresie, o północy, wdarła się na prywatne przyjęcie w domu sąsiada - ówczesnego dyrektora kenijskiego oddziału Banku Światowego, Makhtara Diopa - z żądaniem ściszenia muzyki. Wkrótce potem w równie nieoficjalnym stroju - w szortach - pomaszerowała na pobliski posterunek policji, żądając aresztowania Diopa i jego gości za zakłócanie spokoju.

Trzecią awanturę zrobiła w siedzibie wpływowego koncernu medialnego, Nation Media Group, dokąd udała się z grupą swych ochroniarzy i kolejnym żądaniem: aresztowania dziennikarza, który opisał całą historię. W trakcie wizyty spoliczkowała filmującego ją kamerzystę Clifforda Derricka. Ten próbował następnie pozwać panią prezydentową za napaść, ale sąd pozew odrzucił.

Autor: rzw / Źródło: BBC News