Tutaj nie sprawdza się społeczność międzynarodowa, która powinna mieć obserwatorów, zapewniać w jakiś sposób bezpieczeństwo ludzi. Są na to sposoby, a nie są tu wykorzystywane - powiedziała Janina Ochojska. Prezes Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH). We "Wstajesz i wiesz" skomentowała atak separatystów na konwój z uchodźcami na wschodzie Ukrainy.
Zdaniem Ochojskiej gdyby potwierdziły się informacje, że była to zasadzka, oznaczałoby to, że po raz kolejny łamane są konwencje, które zabezpieczają ludność cywilną przed takimi atakami.
- Tutaj nie sprawdza się społeczność międzynarodowa, która powinna mieć obserwatorów, zapewniać w jakiś sposób bezpieczeństwo ludzi. Są na to sposoby, są możliwości, które społeczność międzynarodowa ma, a nie są tu wykorzystywane - stwierdziła. - Gdyby wiedziano, że taki konwój ma obserwatorów, może by taka tragedia się nie wydarzyła, a być może zginąłby także obserwator. To jest wojna - dodała. Ochojska przyznała, że najczęściej informuje się wszystkie strony konfliktu o tym, że przejeżdża konwój z uchodźcami. - Takie konwoje są przygotowane, wiedzą o tym obie strony. Taki konwój nie powinien być ostrzelany, ale dzisiaj nikt konwencji nie przestrzega. To jest duże zagrożenie, to oznacza, że my jako społeczność międzynarodowa jesteśmy bezsilni. Wyznaczanie sobie pewnych granic dzisiaj okazuje się kompletnie bezsensowne, jeśli nie potrafimy tych granic dopilnować - mówiła szefowa PAH.
PAH pomoże
Polska Akcja Humanitarna pomoże Ukrainie, Ochojska wykluczyła jednak wysłanie jakiegokolwiek konwoju z darami na wschód Ukrainy, ponieważ wszystko jest na miejscu, potrzebne są tylko pieniądze.
- Ten konflikt będzie raczej trwał niż się kończył, więc trzeba pomyśleć o stworzeniu jak najlepszego systemu pomocy ludności cywilnej - powiedziała. - Jesteśmy w stanie im (uchodźcom - red.) pomóc, nie wiem jeszcze, ile organizacji jest tam na miejscu. W niedzielę wyjechało dwóch pracowników Polskiej Akcji Humanitarnej na wschód Ukrainy. (...) To, co trzeba już zacząć przygotowywać, to zabezpieczenie przed zimą, dostarczanie wody, zbudowanie sanitariatów, przygotowanie tych ludzi na przetrwanie zimy, którą prawdopodobnie spędzą w tych obozach - wyliczała Ochojska.
Nie wykluczyła, że na Ukrainie może dojść do katastrofy humanitarnej. Podkreśliła, że pomoc musi być skoordynowana z innymi organizacjami humanitarnymi. Szefowa PAH wyraziła też nadzieję, że więcej do takich tragedii, jak ostrzelanie kolumny z uchodźcami, nie dojdzie. - Kolejne konwoje na pewno będą jechały, bo ludzie będą chcieli opuścić tereny walk. Będą próbowali się jakoś dodatkowo zabezpieczać. Mam nadzieję, że do czegoś takiego więcej nie dojdzie. To zależy też od tego, czy winni zostaną ukarani, czy będą czuli się bezkarnie - powiedziała.
Informacja o kolumnie była powszechnie znana
Ostrzelana w poniedziałek rano kolumna składała się z dwóch części (dorosłych i dzieci). Zdaniem rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrija Łysenki kolumna była oznakowana, w tym białymi flagami, które świadczyły o tym, że to ludność cywilna. - Mimo to kolumnę ostrzelano z wyrzutni rakietowych Grad. Wydaje się, że bojownicy czekali na tę kolumnę i całkowicie ją zniszczyli - powiedział Łysenko. Dodał, że informacja o kolumnie była powszechnie znana, krążyła wśród miejscowej ludności od kilku dni. Rzecznik RBNiO powiedział, że rebelianci zrobili to z Gradów i moździerzy dostarczonych przez Rosję. Wicepremier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin zaprzeczył, jakoby separatyści stali za tym atakiem. Powiedział, że "to Ukraińcy cały czas bombardują drogę z samolotów i Gradów".
Autor: kło//rzw / Źródło: TVN24, PAP