Do tej pory naukowcy byli przekonani, że 180 m pod powierzchnią antarktycznego lodu nie może przeżyć nic poza mikroskopijnymi mikrobami. Tymczasem badacze z NASA zarejestrowali na swoich kamerach żyjątko podobne do krewetki, a być może nawet meduzę.
Na nagraniu z zapuszczonej pod lód kamery pojawia się nagle pomarańczowe zwierzątko i zaczyna swój taniec. Po krótkiej chwili przysiada na kablu kamery i najwyraźniej czegoś szuka.
To podobne do krewetki żyjątko, to tak naprawdę kilkucentymetrowy obunóg z rzędu skorupiaków. Chwilę później, gdy kamera zaczyna się wynurzać, przez ekran miga coś, co naukowcy uważają za odnóża meduzy.
Obunóg nadziei
Chociaż odkrycie wydaje się tak małe, jak zaobserwowane zwierzęta, to dla naukowców to wielka rzecz. Do tej pory myśleli, że tak głęboko pod lodem nie ma prawa przeżyć nic poza mikrobami.
Tymczasem obunóg stoi dość wysoko w łańcuchu żywieniowym, co oznacza, że na takiej głębokości muszą żyć organizmy, którymi się żywi.
Z Antarktydy w kosmos
Dlaczego problem antarktycznego obunóga zajmuje NASA? Odpowiedź jest prosta. Skoro pod skutą lodem Antarktydą istnieje życie, to czemu miałoby go nie być w lodzie uwięzionym na planetach naszego Układu Słonecznego lub na Księżycu?
Naukowcy mają nadzieję, że kiedyś obunoga lub jego kosmicznego pobratymca uda się odnaleźć gdzieś w galaktyce.
Źródło: APTN