Przez weekend jedną z najczęściej komentowanych spraw w amerykańskiej sieci było dziwne zjawisko na nocnym niebie nad Kalifornią. Bardzo jasny obiekt był świetnie widoczny w całym stanie. Wobec nawały spekulacji na temat UFO i wielkich meteorów, oświadczenie wydało wojsko, które przyznało, że dziwne zjawisko jest związane z militarną aktywnością.
Dziwny jasny obiekt zaobserwowano w sobotę przed świtem czasu lokalnego. Najpierw pojawił się nad południową Kalifornią a następnie przemieszczał się na północ wzdłuż wybrzeża. Całe zjawisko trwało kilkanaście minut. Liczne zdjęcia i nagrania obiektu na niebie szybko trafiły do sieci. Natychmiast pojawiły się tradycyjne w takiej sytuacji spekulacje, czy aby nie jest to UFO. Dużo ludzi dzwoniło na policyjne telefony alarmowe starając się dowiedzieć o co chodzi.
Źródłem problemu okręt podwodny
Zaniepokojenie potęgowało to, że służby długo nie były w stanie dać jasnej odpowiedzi na temat dziwnego jasnego obiektu na niebie. Ostatecznie zaczęły się pojawiać informacje o tym, że to sprawka US Navy, ale policja i inne cywilne służby nie potrafiły powiedzieć co dokładnie się stało. Wątpliwości rozwiała sama flota, ale dopiero następnego dnia. Okazało się, że była to rakieta balistyczna Trident II odpalona z atomowego okrętu podwodnego USS Kentucky, która wznosząc się na granice kosmosu zostawiała za sobą jasny pióropusz gazów. - To był zaplanowany, rutynowy test sprawdzający sprawność systemów uzbrojenia - oznajmiła flota. Dodano, że podobnych odpaleń standardowo nie zapowiada się. Poinformowano jedynie służby kontroli powietrznej i zamknięto dla samolotów duży obszar w pobliżu poligonu morskiego Point Mugu, położonego na zachód od Los Angeles. Nie sprecyzowano co było celem rakiety, ale amerykańskie wojsko tradycyjnie wysyła swoje pociski balistyczne w kierunku poligonu na atolu Kwajalejn, około ośmiu tysięcy kilometrów od Kalifornii. Trident D5 ma odpowiedni zasięg, aby tam dolecieć.
Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl