Obalone Bractwo zapowiada masowe protesty. Wojsko pozwala, ale stawia warunki


Bractwo Muzułmańskie, islamistyczne ugrupowanie, które do wojskowego przewrotu dominowało w egipskiej polityce, zapowiada masowe protesty. Wojsko oświadczyło, że nie będzie ingerować, chyba że dojdzie do "zagrożenia spokoju społecznego". Nowy rząd zapewnia tymczasem Amerykanów, że nie doszło do zamachu stanu, ale wypełnienia "woli narodu".

Minister spraw zagranicznych Egiptu Mohamed Kamel Amr dzwonił w czwartek wieczorem do sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego.

Szef egipskiej dyplomacji wyraził nadzieję, że strona amerykańska "prawidłowo oceni sytuację" i uzna, iż "w żadnym razie nie był to wojskowy zamach stanu". - Odsunięcie Mohammeda Mursiego od władzy, do którego doszło w środę, było "przemożną wolą narodu" - dodał Amr.

Obama pełen wątpliwości

Zapewnienia Kamela Amra to skutek obawy przed tym, że Waszyngton może odciąć wynoszącą 1,5 miliarda pomoc finansową.

Prezydent USA Barack Obama wyraził "głębokie zaniepokojenie" usunięciem Mursiego z urzędu. Wezwał do przeprowadzenia szybkich wyborów nowego cywilnego rządu w Egipcie. Zwrócił się ponadto do amerykańskich ministerstw i instytucji o zbadanie następstw prawnych nowej sytuacji w Egipcie dla pomocy, której co roku Waszyngton udziela Kairowi.

Pomoc ta - zgodnie z amerykańskim prawem - nie może być kierowana do państwa, gdzie dochodzi do zamachu stanu. Władze USA poleciły ponadto ewakuację swej ambasady w Kairze.

Armia apeluje o jedność i pojednanie

Piątek może być natomiast kolejnym gorącym dniem w Egipcie. Na piątek Bractwo Muzułmańskie i inne ugrupowania islamskie popierające obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego zapowiedziały masowe demonstracje. Piątek jest typowym dniem protestów w świecie arabskim, bo to dzień wolny i miliony ludzi udają się do meczetów, z których wychodzą od razu na demonstracje.

Armia egipska zapewnia, że nie będzie protestów tłumić. W nocy z czwartku na piątek wojsko zaapelowało o "jedność i pojednanie narodowe". W opublikowanym komunikacie zapewniono, że armia nie podejmie "arbitralnych posunięć" przeciwko jakiemukolwiek ugrupowaniu politycznemu i gwarantuje prawo do protestu.

Podkreślono jednak, że prawo to powinno przysługiwać do momentu, w którym demonstracje nie zaczną zagrażać bezpieczeństwu narodowemu. Armia zaapelowała też o wyrzeczenie się "żądzy zemsty".

"Pokojowe protesty i wolność wypowiedzi są prawami gwarantowanymi każdemu. Jednak zbyt daleko posunięte korzystanie z tego prawa, bez uzasadnienia, może powodować negatywne następstwa...zagrażające spokojowi społecznemu, interesowi narodowemu oraz bezpieczeństwu i gospodarce Egiptu" - głosi oświadczenie rzecznika armii opublikowane na Facebooku.

To nie koniec demonstracji

Po odsunięciu od władzy Mursiego, armia aresztowała szereg przywódców Bractwa. Nie jest więc ono pozytywnie nastawione do zmian. Na dodatek cała odsunięta od władzy elita polityczna wywodziła się z tej organizacji.

W czwartek zaprzysiężony w tym dniu tymczasowy szef państwa Adli Monsur zaprosił Bractwo do dialogu politycznego. Organizacja odrzuciła jednak zaproszenie. Poprzedniego dnia armia pozbawiła władzy Mursiego po masowych demonstracjach, których uczestnicy domagali się jego dymisji. 30 czerwca minął rok od inauguracji prezydentury Mursiego.

Autor: zś,mk//kdj / Źródło: PAP

Raporty: