Chiny zwodowały pierwszy prawdziwie swój lotniskowiec. Nowy okręt nie nosi jeszcze oficjalnie nazwy, ale już jest symbolem mocarstwowych ambicji Pekinu. To kolejny, bardzo ważny krok na drodze ku budowie prawdziwej chińskiej potęgi morskiej. Droga do niej jest jeszcze bardzo długa, ale Chińczycy konsekwentnie nią podążają.
Lotniskowiec oficjalnie wyprowadzono z doku w środę rano czasu miejscowego. Został następnie przeholowany do nabrzeża wyposażeniowego stoczni w Dalian, gdzie spędzi jeszcze ponad rok, podczas którego stoczniowcy będą wykańczać okręt. Formalne przejęcie przez flotę i przyjęcie do służby jest planowane dopiero na 2020 rok.
Przygotowania do ważnej operacji wyprowadzenia lotniskowca z doku trwały już od wielu dni. W niedzielę rozpoczęto zalewanie doku wodą i w poniedziałek wielki okręt zaczął po raz pierwszy unosić się na powierzchni. Pierwotnie spekulowano, że wielka ceremonia wodowania uświetni Dzień Floty, oficjalnie obchodzony w Chinach 23 kwietnia. Jednak z nieznanych przyczyn została ona o trzy dni opóźniona.
Ewolucja lotniskowców
Nowy lotniskowiec jest dobitnym dowodem na globalne aspiracje Pekinu. To pierwszy okręt tego typu zaprojektowany i zbudowany samodzielnie przez Chińczyków. Obecnie posiadają jeden lotniskowiec o nazwie Liaoning, który jest nieukończoną radziecką jednostką, którą zakupiono od ukraińskiej stoczni w Mikołajowie i wielkim wysiłkiem doprowadzono do użyteczności.
Nowy lotniskowiec, któremu nie nadano jeszcze formalnie nazwy, jest określany jako Typ 001A. Liaoning otrzymał natomiast oznaczenie Typ 001. Pokazuje to, że dopiero co zwodowana nowa jednostka jest ewolucyjnym rozwinięciem radzieckiego projektu 1143.5, którego drugim przedstawicielem jest pływający obecnie pod rosyjską banderą Admirał Kuzniecow. Nienazwany jeszcze chiński lotniskowiec bardzo przypomina z zewnątrz swoich poprzedników.
Zagraniczni obserwatorzy wnioskują z tego, że Chińczycy wybrali bezpieczną, ewolucyjną drogę rozwoju swoich lotniskowców. Najpierw przeprowadzili gruntowny remont poradzieckiego wraku, ucząc się podstaw konstrukcji okrętów tego typu. Na tej podstawie zaprojektowali jego kopię, najprawdopodobniej wprowadzając szereg zmian, które jednak trudno dostrzec z zewnątrz i bez dobrej jakości zdjęć. Kolejny chiński lotniskowiec, który został oznaczony jako Typ 002 i jest już budowany w stoczni w Szanghaju, prawdopodobnie będzie kolejnym krokiem i zerwie już z radzieckimi wzorcami. Świat przekona się o tym jednak dopiero za kilka lat, bo wodowanie jest planowane na 2020 roku.
Droga ku potędze
Zwodowany właśnie chiński okręt najprawdopodobniej będzie miał niewiele większe możliwości bojowe niż Liaoning, który jest traktowany przez samych Chińczyków głównie jako platforma testowa i doświadczalna. Ograniczone rozmiary (około 50 tysięcy ton wyporności, połowa amerykańskich lotniskowców atomowych), brak katapult i w związku z tym konieczność startu samolotów przy pomocy skoczni na dziobie, znacząco ogranicza jego zdolności uderzeniowe. Bazujące na Liaoningu i w przyszłości na okręcie Typ 001A myśliwce J-15 (kopia radzieckich Su-33) mają skromny zasięg oraz udźwig uzbrojenia.
Choć chińskim okrętom bardzo daleko do lotniskowców amerykańskich, nie zmienia to faktu, iż są one potężnym narzędziem presji militarnej oraz propagandowej w Azji. Żadne inne państwo regionu nie dysponuje podobnymi okrętami. Natomiast utarło się już za sprawą Amerykanów, że lotniskowce są symbolem prawdziwej mocarstwowości. Chińczycy skrupulatnie to wykorzystują, wysyłając Liaoninga na coraz dalsze i dłuższe rejsy w regionie. Prezentują przy jego pomocy, oraz jego eskorty, możliwości gwałtownie rozbudowanej chińskiej floty.
Co jednak równie ważne, uczą się tego, jak wykorzystywać lotniskowiec. Wbrew pozorom nie jest to nic łatwego. Nie można się tego nauczyć z książek i filmów. Amerykanie dochodzili do swojej obecnej maestrii przez niemal sto lat. W tym czasie bardzo dużo się nauczyli na temat tego, jak najlepiej konstruować lotniskowce, samoloty, jak szkolić ich załogi oraz jak organizować ich pracę oraz współpracę z innymi siłami. Chodzi przy tym o tak z pozoru błahe sprawy jak danie wszystkim marynarzom działającym na pokładzie lotniczym koszulek w różnych kolorach, z których każdy oznacza, jaką pełnią funkcję. Bardzo ułatwia to działanie w zatłoczonym, pełnym uporządkowanego chaosu i śmiertelnych zagrożeń środowisku.
Chińczykom tych umiejętności nikt nie da, więc muszą sami się ich nauczyć. Do tego służy im Liaoning oraz najpewniej będzie służył bardzo podobny Typ 001A. Nie są to okręty, przy pomocy których można rzucić US Navy wyzwanie w walce o hegemonię nad oceanami. To jednak bardzo ważny krok w kierunku dominacji nad regionem. Jest możliwe, że trzeci lub czwarty chiński lotniskowiec będzie miał już napęd atomowy. Według najnowszych deklaracji opublikowanych w państwowych gazetach, Pekin chce mieć sześć wielkich okrętów, wokół których zostaną zbudowane silne zespoły uderzeniowe. To wizja dość odległa, bo przy tempie obecnych prac ziści się mniej więcej w latach 40. XXI wieku. Chińczycy działają jednak konsekwentnie, a ich flota szybko staje się drugą potęgą świata, choć jeszcze 20 lat temu była pośmiewiskiem.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mod.gov.cn