Mieszkańcy Lower Hutt w Nowej Zelandii od dłuższego czasu skarżą się na intensywny i nieprzyjemny zapach z lokalnej oczyszczalni. Podczas posiedzenia rady miasta jeden z doradców zasugerował, by w ramach minimalizacji problemu mieszkańcy "przestali robić kupę". Komentarz nie został dobrze odebrany, burmistrz miejscowości został zmuszony do wyjaśnień. A kryzys trwa.
Mieszkańcy Lower Hutt, miejscowości położonej nieopodal Wellington, stolicy Nowej Zelandii, już od dłuższego czasu skarżą się na dobiegający z lokalnej oczyszczalni smród - donosi portal Stuff. Jak dodaje, tylko w listopadzie miejska rada otrzymała w sprawie nieprzyjemnego zapachu co najmniej kilkadziesiąt skarg. Odbyło się nawet poświęcone problemowi posiedzenie. W jego trakcie jeden z doradców został zapytany, co można zrobić, by zminimalizować odór. Odparł krótko, że mieszkańcy mogą "przestać robić kupę". - Dziękuję, poinformuję wszystkich - odpowiedział mu wówczas burmistrz miasta.
Wspomniana wymiana zdań nie spotkała się z pozytywnym odbiorem mieszkańców Lower Hutt. W odpowiedzi na ich niezadowolenie burmistrz oficjalnie wyjaśnił, iż komentarz eksperta był jedynie żartem - relacjonuje nowozelandzki portal Stuff. Mimo upływu czasu problem smrodu w mieście pozostaje aktualny.
Ekspert wezwał mieszkańców, by "przestali robić kupę"
We wtorek spółka Wellington Water, która zarządza oczyszczalnią ścieków, oświadczyła, że prace nad zneutralizowaniem odoru trwają - poinformował portal NewstalkZB. Przedsiębiorstwo zapowiedziało zainwestowanie 13 milionów nowozelandzkich dolarów (ponad 32 miliony złotych) we wdrożenie długofalowych usprawnień w oczyszczalni. Obecnie wymieniane są w niej biofiltry. Po zakończeniu wymiany, które ma nastąpić w końcu stycznia, spodziewana jest poprawa jakości powietrza w okolicy.
Przedstawicielka lokalnej grupy Stop the Stench (Zatrzymać Smród - red.), która apeluje do władz o rozwiązanie problemu, przyznała w rozmowie z portalem Stuff, że jest sceptyczna wobec obiecywanej poprawy. Jak dodała, utrzymujący obecnie się w Lower Hutt zapach sprawia, że jest "bliska wymiotów". - Gdy wejdzie do domu, nie można od niego uciec. Robi się gorąco (w Nowej Zelandii rozpoczęło się właśnie lato - red.), ale nie możemy otwierać okien - stwierdziła kobieta. Jej zdaniem siła odoru przekłada się również na inne problemy mieszkańców, wśród nich wymieniła problemy z koncentracją u dzieci. - (W Lower Hutt) pachnie jak w toi toi-u po trzydniowym festiwalu - wtórował jej inny rozmówca Stuff.
Źródło: Stuff, NewstalkZB, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock