Perspektywa przerw w dostawach prądu w Niemczech, która dawniej rodziła się tylko w głowach filmowców, stała się możliwym zagrożeniem w czasie obecnego kryzysu energetycznego - pisze Reuter. Jak podaje agencja, w związku z tymi obawami coraz więcej obywateli bierze udział w szkoleniach, na których uczą się, jak sobie radzić, gdy nie ma prądu.
Przybywa Niemców szukających odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie w czasie blackoutu. Wielu z nich korzysta z kursów, na których dowiadują się, jak postępować w czasie, gdy miasto pogrąża się w ciemności – poinformowała w piątek agencja Reutera. - Kiedy nie ma prądu, absolutnie nic nie działa. Musimy zrozumieć, co naprawdę oznacza stwierdzenie, że nic nie działa – wyjaśnia Brigitt Eberlin, instruktorka organizująca takie szkolenia w ramach działalności agencji społecznej Arbeiter-Samariter-Bund Deutschland (ASB).
Proste zadania - od gotowania posiłku i spożywania napojów, przez opiekę nad zwierzętami domowymi, po dzwonienie do drzwi – stają się nagle poważnymi wyzwaniami. Niemiecka organizacja oferuje bezpłatne kursy w ramach akcji agencji ds. ochrony ludności i pomocy w przypadku klęsk żywiołowych.
Niemcy szkolą się, jak sobie radzić w czasie blackoutu
Eberlin opowiada swoim uczniom o podstawach – między innymi o przygotowaniu zapasów świec, zapałek i latarek – w siedzibie organizacji w Berlinie.
– Trzy pokolenia temu ludzie wiedzieli, jak żyć bez elektryczności. Dziś zdajemy sobie sprawę, że funkcjonowanie bez niej przychodzi z trudem – przyznaje Albrecht Broemme, były komendant berlińskiej straży pożarnej, który przerwał emeryturę i powrócił do pracy, żeby pomóc w budowie infrastruktury na czas pandemii, a później - w związku z kryzysem migracyjnym w Ukrainie.
Źródło: Reuters