Władimir Putin gra obecnie z Zachodem, szczególnie zadowolony powinien być z gry z Niemcami, które w przeszłości uzależniły się od taniego rosyjskiego gazu bardziej, niż jakikolwiek inny duży kraj uprzemysłowiony - analizuje "Der Spiegel". Zaznacza, że Federalna Agencja ds. Sieci wkrótce może stanąć w obliczu trudnej decyzji: które branże będą jako pierwsze pozbawione gazu z powodu rosyjskiej wojny.
51-letni Klaus Mueller został nominowany na prezesa Federalnej Agencji ds. Sieci w przeddzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Od tego czasu zadaje sobie jedno pytanie: czy ten kraj będzie miał wystarczająco dużo gazu w najbliższych miesiącach, jesienią i zimą? I co w przypadku, gdy gazu zabraknie" - napisał w piątek "Spiegel".
"W przypadku braku gazu nie będę w stanie podejmować dobrych decyzji. Trzeba będzie wybierać mniejsze zło" - potwierdził Mueller.
W kwestii gazu "ostatecznie przewagę ma Władimir Putin. Gdyby prezydent Rosji zdecydował się wysłać do Niemiec jeszcze mniej gazu, Muellerowi nie zostałoby nic do dystrybucji. A przynajmniej za mało, by kraj mógł się dalej rozwijać" - wyjaśnił "Spiegel".
"Putin zna Niemcy, więc zna także niemieckie obawy"
W ostatnim tygodniu sytuacja pogorszyła się, rosyjski Gazprom zezwala teraz na przepływ przez gazociąg Nord Stream 1 tylko 20 procent gazu, tłumacząc się problemami technicznymi. Jednak rząd niemiecki zakłada, że "powody są czysto polityczne, a Rosja traktuje gaz jako broń".
"Putin gra obecnie z Zachodem, szczególnie zadowolony powinien być z gry z Niemcami, które w przeszłości uzależniły się od taniego rosyjskiego gazu bardziej, niż jakikolwiek inny duży kraj uprzemysłowiony. Putin zna Niemcy, więc zna także niemieckie obawy: strach przed zubożeniem, spowodowanym wygórowanymi cenami energii, strach przed bezrobociem, gdyby przemysł upadł" - analizuje "Spiegel".
"Nikt nie myślał o tym, że konieczna jest strategia na wypadek zdarzeń awaryjnych"
Jak wyjaśnił Mueller, wielkość dostaw gazu na poziomie 40 procent dałoby szansę na uniknięcie jego niedoborów. Ale teraz, decyzją Putina, do Niemiec trafia o połowę mniej. "Może więc zdarzyć się tak, że jesienią i zimą będziemy podejmować decyzje o dalszym działaniu branż i firm, zatrudniających dziesiątki tysięcy osób. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem, do ostatniej chwili należy zaopatrywać prywatne gospodarstwa domowe oraz małe i średnie firmy, podobnie jak obiekty niezbędne dla bezpieczeństwa publicznego i ochrony zdrowia i życia, takie jak policja, straż pożarna, szpitale, domy opieki" - przypomniał.
Jak dodał, jako pierwsze gazu pozbawione zostałyby "firmy przemysłowe, które nie produkują towarów pierwszej potrzeby". Jednak decyzja jest tu tylko pozornie łatwa. Jak przyznał, "od miesięcy trwa brutalna rywalizacja, a jego skrzynka pocztowa jest przepełniona", bowiem przedsiębiorcy piszą do niego, jak ważny systemowo jest ich biznes i uzasadniają, dlaczego ich firmy nie powinny być pozbawione gazu w pierwszej kolejności.
O ile dostawy przez Nord Stream 1 nie wzrosną, niemieckie magazyny gazu mogą być puste już w lutym. W najgorszym przypadku rząd federalny może ogłosić tak zwany stan nadzwyczajny. Wówczas za dystrybucję gazu odpowiadałaby Agencja ds. Sieci, która mogłaby odłączyć od sieci gazowych dużych producentów: huty, huty szkła, przemysł ceramiczny.
Mueller przyznał, że zastanawia go, w jaki sposób Niemcy znalazły się w obecnej "niefortunnej sytuacji". Kiedy zaczynał pracę w lutym tego roku, nikt nie był na to przygotowany - wyjaśnił. "Czwarta co do wielkości gospodarka świata była niezwykle uzależniona od rosyjskiego gazu. Nikt nie myślał o tym, że konieczna jest strategia na wypadek zdarzeń awaryjnych, bo takie się nie zdarzały. (…) Musimy stawić czoła tej sytuacji" - podsumował.
Źródło: PAP