Nie można o nim pisać, ani go pokazywać. Nakaz milczenia o byłym prezydencie

Mohammad Chatami będzie pomijany milczeniemWorld Economic Forum | Jean-Bernard Sieber

Nie wolno wymieniać nazwiska, nie wolno pokazywać zdjęcia - taka kara w Iranie nie jest niczym nadzwyczajnym i spotkała wielu przeciwników reżimu. Tym razem jednak nakaz milczenia dotyczy byłego prezydenta Mohammada Chatamiego.

Rzecznik irańskiego sądownictwa, cytowany przez "Guardiana", oznajmił, że zabronione jest wzmiankowanie o Chatamim w każdej postaci - nie wolno wspominać jego nazwiska, nie wolno też pokazywać jego zdjęcia.

Co znaczące, Gholam-Hosejn Mohsen-Edżei, mówiąc o zakazie, nie wymienił nazwiska Chatamiego, mówiąc o nim "ta osoba". Tak samo postąpiły irańskie media cytujące rzecznika, pisząc nie o Chatamim wprost, ale o "liderze reformistycznego rządu".

Chatami bowiem stał na czele takiego rządu jako prezydent w latach 1997-2005. Mimo pokładanych w nim wielkich nadziei Chatami nie podjął oczekiwanych reform, a Irańczyków tak rozczarował, że w kolejnych wyborach postawili na ultrakonserwatywnego Mahmuda Ahmadineżada.

Obietnice Rowhaniego

Nakaz milczenia o politykach czy aktywistach nie jest niczym nadzwyczajnym w politycznej praktyce Iranu. Podległe bezpośrednio Najwyższemu Przywódcy Aliemu Chameneiemu sądownictwo użyło takiego narzędzia m.in. wobec Mir Hosejna Musawiego, jego żony Zahny Rahnavardi czy Mehdiego Karubiego, przywódców nieudanych protestów w 2009 roku, z którymi sympatyzował otwarcie Chatami (z tym właśnie poparciem wiązany jest zakaz).

Decyzje takie zapadały jednak za rządów Ahmadineżada i choć obecny prezydent, pragmatyczny konserwatysta Hasan Rowhani także nie ma wpływu na działanie sądownictwa, to decyzja o "zapomnieniu" Chatamiego kładzie się cieniem na jego rządach. A Rowhani, wybrany w 2013 r. z ogromną przewagą głosów, obiecywał Irańczykom rozluźnienie krępujących społeczeństwo więzów w sprawach wolności politycznych.

Danej obietnicy Rowhaniemu nie udało się dotrzymać.

Autor: mtom / Źródło: Guardian, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: World Economic Forum | Jean-Bernard Sieber