"Nie jestem Chomeinim"

Aktualizacja:

Transparenty i okrzyki "Allah Akbar!" (Największy jest Allah!) - tak tysiące ludzi witało na lotnisku w Tunisie 69-letniego Raszida Ghannuszi'ego. Przywódca tunezyjskiej Partii Odrodzenia wrócił w niedzielę do ojczyzny z ponad 20-letniego wygnania w Wielkiej Brytanii. - Niektóre zachodnie media przedstawiają mnie jak (ajatollaha) Chomeiniego, ale to nie jestem ja - powiedział Ghannuszi.

Przywódca tunezyjskiej Partii Odrodzenia (Hizb an-Nahda), należącej do umiarkowanego ruchu islamskiego, podkreśla, że jest politykiem umiarkowanym. Ghannuszi powiedział Associated Press, w swym pierwszym wywiadzie po powrocie do kraju, że nie należy porównywać go z ojcem islamskiej rewolucji w Iranie, ajatollahem Chomeinim.

Powitanie

Gdy w niedzielę wylądował w Tunisie, na tysiące ludzi zgromadziło się na lotnisku w stolicy, żeby go powitać - poinformowała agencja Reutera. W momencie, gdy ten wreszcie się pojawił, tłum zaczął skandować: "Allah Akbar!" (Największy jest Allah!). Zaintonowano też hymn narodowy.

Zwolennicy Ghannusziego wznosili transparenty z napisami: "Nie dla ekstremizmu, tak dla umiarkowanego islamu", "Nie bójcie się islamu". Kilkudziesięciu zwolenników laicyzmu trzymało transparenty z napisem: "Nie dla islamizmu, nie dla teokracji, nie dla szariatu, nie dla głupoty".

Jak pisze agencja Reutera, jego powrót jest najbardziej znaczącym symbolem zmiany, która nastąpiła po ucieczce rządzącego krajem Zina Al-Abidina Ben Alego.

"Nie będę startował w wyborach"

W związku z trwającymi od grudnia w Tunezji antyrządowymi zamieszkami przeciw bezrobociu i warunkom życia, władze ogłosiły 14 stycznia wprowadzenie stanu wyjątkowego. Tego samego dnia dotychczasowy prezydent kraju Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od 23 lat, rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.

Dwa tygodnie po jego obaleniu do kraju, wraz z Ghannuszim wróciło około 70 członków Partii Odrodzenie. Oficjalnie partia ma dopiero zostać zalegalizowana, ale rząd tymczasowy w Tunezji już teraz toleruje jej wzmożoną aktywność.

Ghannuszi podkreśla, że nie będzie się starać o urząd polityczny. - Nie będę startował w wyborach na prezydenta Tunezji, ani premiera, ani parlamentarzystę - powiedział w wywiadzie, którego udzielił w mieszkaniu swego brata.

Przed ponad tygodniem rząd tymczasowy przyjął projekt amnestii generalnej oraz postanowił uznać zdelegalizowane partie i ruchy. Amnestia obejmie również członków Partii Odrodzenia.

Zdelegalizowana

Raszid Ghannuszi, z wykształcenia teolog i agronom, udał się na wygnanie w 1989 r., a dwa lata później, zdelegalizowaniu islamskiego ruchu, został zaocznie skazany na dożywocie.

Utworzona w 1981 r. przez intelektualistów zainspirowanych przykładem Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, Partia Odrodzenia była początkowo tolerowana przez reżim prezydenta Ben Alego. Jednak po wyborach w 1989 r., w których an-Nahda startowała z niezależnej listy, zdobywając 17 proc. głosów, jej działaczy zaczęto ścigać i wsadzać do więzienia. Wielu sympatyków organizacji uciekło za granicę.

W Tunezji, od czasu uzyskania niepodległości od Francji w 1956 r., istnieje silna tradycja świeckich rządów. Wpływy islamistów są tu znacznie słabsze niż w sąsiednich krajach, takich jak Algieria, czy Egipt.

Źródło: PAP