Mimo że decyzje o tym, kto będzie rządził Rosją przez następne lata, zapadają za kulisami władzy, Władimir Putin zapewnia, że rosyjska demokracja ma się dobrze. - Zwykły obywatel zawsze ma wybór - powiedział obecny premier. Mniej więcej w tym samym czasie aktywiści kremlowskiej młodzieżówki "Nasi" odcięli prąd w budynku, w którym spotykali się członkowie opozycji.
Putin wypowiedział się na temat sytuacji politycznej kraju w wywiadzie dla trzech telewizji, który zostanie nadany w poniedziałek wieczorem.
Premier odrzuca w nim oskarżenia, jakoby rosyjska demokracja była fasadowa, a obywatele faktycznie nie mieli wielkiego wpływu na to, co się dzieje na szczytach władzy. W ocenie Putina obywatele zawsze mają wybór, a w prokremlowskiej partii "Jedna Rosja" ma dojść w przyszłości do "przemian". Jednocześnie zaznaczył, że jego partia "powinna" pozostać główną siłą polityczną w kraju.
Putin wyjaśnił też, co jest naprawdę ważne: - To nie pozycja i urząd są najważniejsze. Najważniejsze jest zaufanie ludzi.
Wywiad z premierem został przeprowadzony na siedem tygodni przed planowanymi na grudzień wyborami parlamentarnymi. Poprzednie głosowanie w 2007 roku zostało uznane przez obserwatorów z Rady Europy i OBWE za niespełniające szeregu standardów demokratycznych.
Ciemnością w przeciwników
Podczas gdy Putin zapewniał o przywiązaniu do demokracji, członkowie prokremlowskiej młodzieżówki "Nasi" starali się przerwać spotkanie opozycji w Krasnodarze na południu Rosji. Jak twierdzi niezależna strona informacyjna grani.ru, kilku oponentów Kremla - Borys Niemcow, Ilia Jaszyn i Lew Ponomariow - musiało spotkać się z swoim zwolennikami w ciemnościach.
Członkowie "Naszych" mieli bowiem odciąć dopływ prądu do budynku, w którym konferowali opozycjoniści. Grani.ru podaje, że członkowie prokremlowskiej młodzieżówki mieli też próbować wedrzeć się na salę, w której odbywało się spotkanie. Budynek został otoczony przez policję.
Źródło: Ria Novosti