Wiktor Janukowycz walczy nie tylko o utrzymanie władzy, ale też gigantycznego majątku. Przez cztery lata prezydentury związani z nim ludzie zgromadzili setki milionów, jeśli nie miliardy, dolarów. Najbardziej oszałamiającą karierę biznesową zrobił dentysta z wykształcenia, Ołeksandr Janukowycz. Tylko dzięki protekcji ojca i pomocy urzędników "Familii" - jak nazywają prezydencki klan.
Członkowie "Familii" wyróżniają się bezwzględnością i ślepym posłuszeństwem wobec Janukowycza. Są inni niż klany "doniecki" czy "gazowy", przeciwne scenariuszowi siłowemu i liczące się z opinią międzynarodową. "Stara gwardia" oligarchów jest wręcz zastraszana przez "młode wilki" Janukowycza i ich nadzwyczaj brutalne metody.
Główni gracze "Familii" skupiają się na wyciągnięciu tylu pieniędzy, ile się da. W razie złego dla nich obrotu spraw, uciekną po prostu do Rosji. Także ze względu na charakter swoich interesów (skupione w kraju, stosunkowo niewielkie zaangażowanie zagraniczne), w przeciwieństwie do innych oligarchów, nie boją się sankcji zachodnich.
"Familia" w natarciu
Janukowycz był początkowo zakładnikiem najpotężniejszych oligarchów w rodzaju Rinata Achmetowa czy Dmytro Firtasza. Ale systematycznie budował własny "rodzinny" klan. To krewni i zaufani współpracownicy, głównie z rodzinnego miasta Jenakijewa w obwodzie donieckim i z samego Doniecka. Ich nieformalnym liderem jest starszy syn prezydenta Ołeksandr. Jego młodszy brat Wiktor siedzi zaś od 2006 r. w parlamencie.
Od objęcia władzy przez Janukowycza (luty 2010) do wyborów parlamentarnych (październik 2012), w obozie rządzącym panowała równowaga między klanami i oligarchami. Ale skład tzw. drugiego rządu Mykoły Azarowa pokazał, że "Familia" zepchnęła na margines "donieckich" (Achmetow) i "klan gazowy" - przypadło jej aż 12 ministerstw.
Wszystkie późniejsze zmiany w rządzie jeszcze bardziej umacniały wpływy "Familii". Aż po te w ostatnich tygodniach - dymisje szefa administracji prezydenckiej Serhija Liowoczkina (klan gazowy), a potem premiera Azarowa ("niezależny" rusofil). Liowoczkina zastąpił Andrij Klujew - choć nienależący bezpośrednio do "Familii", to z nią sprzymierzony, bliski Janukowyczowi oligarcha. Azarowa zastąpił zaś Arbuzow, nazywany "bankierem Janukowyczów".
Wszyscy ludzie prezydenta
Dziś niemal cały rząd, centralne instytucje finansowe i struktury siłowe są obsadzone przez członków "Familii".
Oto krótki przegląd kadr Janukowycza:
P.o. premiera Serhij Arbuzow wcześniej był pierwszym wicepremierem, a jeszcze wcześniej prezesem Narodowego Banku Ukrainy (NBU). Przed 2010 r. Arbuzow był menedżerem małego banku w Doniecku, należącego do Ołeksandra Janukowycza. Od wielu lat związany z rodziną prezydenta.
Na stanowisku szefa banku centralnego, Arbuzowa zastąpił w 2012 r. jego dotychczasowy zastępca Ihor Sorkin. Pochodzi z Doniecka. Żona Sorkina, Angela (dentystka z wykształcenia, jak młody Janukowycz), to wiceprezes UkrBiznesBanku, przejętego przez Ołeksandra Janukowycza, a do 2010 r. kierowanego przez Arbuzowa. Rodzice Sorkina mieszkają w Moskwie, jego ojciec pracuje w spółce należącej do Gazpromu, w której donieckiej filii pracuje z kolei siostra Sorkina.
Drugi zastępca Arbuzowa w NBU, Jurij Kołobow, jest teraz ministrem finansów. Kontroli "Familii" nad wpływami budżetowymi dopełnia funkcja Ołeksandra Klimenki. Od listopada 2011 kieruje Służbą Podatkową, w 2012 r. połączoną ze Służbą Celną.
Minister energetyki Eduard Stawickij w czasie drugiej kadencji Janukowycza jako premiera (2006-2007) odegrał główną rolę w "prywatyzacji" kompleksu Mieżigorje, luksusowej rezydencji, która stała się własnością Janukowycza poprzez szereg spółek offshore. Janukowycz za państwowe pieniądze przekształcił byłe sanatorium kierownictwa ukraińskiej partii komunistycznej w "mały Wersal".
"Familia" kontroluje też MSW (Witalij Zacharczenko) i Ministerstwo Rolnictwa (Mykoła Prysiażniuk). Dmytro Tabacznyk, znany rusofil i wróg zachodnioukraińskiej tradycji historycznej, jest ministrem edukacji od 2010 r. Ministrem obrony jest były obywatel rosyjski, który służył w rosyjskiej armii, Pawło Lebiediew. Szefem SBU (służba bezpieczeństwa) od stycznia 2013 jest Ołeksandr Jakimienko, wcześniej szef SBU w Doniecku, potem na Krymie (gdzie pilnował prywatyzacyjnych interesów Ołeksandra Janukowycza) – jedyny wysoki oficer SBU awansowany na generała zaraz po inauguracji prezydentury Janukowycza.
Wiernym człowiekiem prezydenta jest prokurator generalny Wiktor Pszonka. Ich kariery są ze sobą ściśle związane od lat 90-tych, gdy Janukowycz był gubernatorem obwodu donieckiego, a Pszonka obwodowym prokuratorem. Mówi się, że Janukowycz ciągnie za sobą Pszonkę, bo ten ma unikalną wiedzę na temat kryminalnej przeszłość obecnego prezydenta i to on miał "wytrzeć" z akt sądowych i prokuratorskich różne niewygodne dla Janukowycza fakty. Zresztą prezydent jest podobno ojcem chrzestnym syna prokuratora, deputowanego Artioma Pszonki.
"Cudowne dzieci"
40-letni Ołeksandr (Sasza) Janukowycz jest starszym synem prezydenta. Wszedł do "100 najbogatszych Ukraińców" w 2011 r., rok po objęciu władzy przez ojca. Przed 2010 r. Sasza był jedynie właścicielem firmy Management Assets Corporation (MAKO) z kapitałem zakładowym w wysokości zaledwie 7 mln dolarów. Trzy lata później wartość jego aktywów "Forbes" oszacował na 510 mln dolarów, zaś "Korrespondent" umieścił syna prezydenta na 3. miejscu stu najbardziej wpływowych Ukraińców – tuż za głową państwa i najbogatszym Ukraińcem (Achmetow). Pisząc o starszym synu prezydenta, tygodnik ironicznie nazwał go "ukraińskim Billem Gatesem i Markiem Zuckerbergiem w jednym".
Początkowo w "Familii" większą rolę niż nawet Ołeksandr Janukowycz, odgrywał niejaki Jurij Iwaniuszczenko. O jego wpływach świadczy fakt, że w 2011 r. zajął w rankingu "Korrespondenta" 2. miejsce, tylko za prezydentem. Iwaniuszczenko i młody Janukowycz byli oskarżani przez część mediów i opozycyjnych polityków o wykorzystywanie struktur siłowych do przejmowania przedsiębiorstw innych biznesmenów. Iwaniuszczenko miał aktywa w przemyśle węglowym, maszynowym, sektorze rolno-spożywczym. Niektóre media tłumaczyły karierę "Jury Jenakijewskiego", jak go określano, sięgającą rodzinnego miasta przyjaźnią z prezydentem. Pojawiały się też w prasie zarzuty, że był członkiem grupy przestępczej odpowiedzialnej za zabójstwa biznesowych konkurentów w Donbasie.
Potem doszło, z niejasnych przyczyn, do konfliktu Iwaniuszczenki z Janukowyczem. "Jura Janukijewski" stracił wpływy, ale pozostał deputowanym i zachował większość majątku.
Wtedy nagle pojawił się Serhij Kurczenko i nagle okazało się, że kontroluje aktywa warte ok. 800 mln dolarów. "Prawdziwe cudowne dziecko, od zera do bohatera" - stwierdził Kliczko, pytany o Kurczenkę.
Zdaniem mediów, powołujących się na anonimowe źródła we władzach, 28-letni Kurczenko jest klasycznym "słupem", za którym stoją ci członkowie "Familii", którzy z różnych powodów nie mogą otwarcie rozwijać biznesu (np. sam prezydent czy ministrowie). Kiedy Kurczence zaczęły się bliżej przyglądać niezależne biznesowe media "Forbes Ukraine" i "Korrespondent", ten po prostu je wykupił. Jeszcze pod koniec 2012 r. Kurczenko był znany wyłącznie z tego, że posiada grupę spółek "Gaz Ukraina". Siedem miesięcy później był już właścicielem klubu piłkarskiego Metallist Charków, wielkiej rafinerii naftowej w Odessie i wreszcie koncernu medialnego UMN.
Rodzinne srebra
Imperium biznesowe młodego Janukowycza stoi na trzech nogach: Ogólnoukraińskim Banku Rozwoju (VBR), Holdingu MAKO oraz Donbaskim Centrum Rozrachunkowo-Finansowym (DRFC) – wynika z ustaleń niezależnych grup Centrum Przeciwko Korupcji i PEP Watch. Pierwsze dwa filary oficjalnie należą do Janukowycza, trzeci kontroluje za pośrednictwem innych firm i osób, m.in. swojej żony Oleny.
Wszechukraiński Bank Rozwoju (VBR) został założony w 2009 r. przez maleńką spółkę Donsnabtara, działającą od 1995 r., na czele której swego czasu stała Walentyna Arbuzowa, matka obecnego p.o. premiera Serhija. Serhij został pod koniec 2010 r. prezesem NBU. Niecałe dwa miesiące później, w styczniu 2011 Ołeksandr Janukowycz zyskał 100 proc. własności VBR za zgodą NBU. Walentyna Arbuzowa zasiadła w zarządzie banku. Od powstania w 2009 r. VBR zwiększył swój kapitał ponad 10 razy. W 2013 r. podwoił kapitał w porównaniu z 2012 r.
Skąd Ołeksandr Janukowycz miał takie środki? W dużym stopniu z państwowych zleceń. W lutym 2012 wszyscy pracownicy centrali Służby Podatkowej zaczęli dostawać wynagrodzenie za pośrednictwem prywatnego VBR, a nie jak wcześniej, państwowego Ukreximbanku. Szefem Służby Podatkowej był (i jest) Klimenko, dobry przyjaciel Janukowycza juniora.
VBR wygrał też serię przetargów na kredytowanie spółek związanych z państwowymi kolejami żelaznymi.
Bank Saszy Janukowycza obsługuje też, rzecz jasna, Holding MAKO i wszystkie spółki bezpośrednio lub pośrednio kontrolowane przez Ołeksandra. Holding MAKO to spółka-matka ok. 20 spółek na Ukrainie, ale też w Holandii i Szwajcarii. To firmy działające głównie w sektorach energetycznym, wydobycia węgla i budownictwa.
Więzienie albo Rosja
Dlaczego Janukowycz ufa wyłącznie "Familii", zaś jego drogi z innymi oligarchami się rozchodzą? Specyfika ukraińskiego systemu oligarchicznego powoduje, że np. dla Achmetowa będzie obojętne, czy w 2015 r. wygra Janukowycz czy opozycja. Tak czy owak, jego interesy szczególnie nie ucierpią. Pokazały to wydarzenia po pomarańczowej rewolucji - jej zwycięzcy wcale się nie mścili i nie szkodzili oligarchom popierającym przeciwnika.
Tymczasem, dla samego Janukowycza, wybory 2015 r. to być albo nie być. Jeśli przegra, będzie musiał uciekać z kraju. Bo po tym, co się dzieje, nie może liczyć na żadne gwarancje bezpieczeństwa po ewentualnej porażce, jak stało się to w przypadku Leonida Kuczmy w 2004 r. Janukowycz i "Familia" nie mają innego wyjścia, jak walka o pełne zwycięstwo. Jeśli przegrają, pozostanie im tylko alternatywa: proces w kraju lub azyl w Rosji.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl