Po 850 latach przebudził się wulkan Machin w Kolumbii. Na razie wydostają się z niego kłęby dymu i niewielkie ilości lawy. jeśli jednak dojdzie do erupcji, to może ona zagrozić aż czterem departamentom kraju - uważają eksperci. A na tym nie koniec, bo dym i pył wydobywa się także z innego kolumbijskiego wulkanu - Nevado del Huila oraz ekwadorskiego El Reventador. Wszystkie trzy znajdują się w odległości kilkuset kilometrów od siebie.
Groźba wybuchu wulkanu Machin zmusiła lokalne władze do ewakuacji około tysiąca osób z wiosek wokół wulkanu.
Machin nie był aktywny od około 850 lat. Jak mówią eksperci, nie ma on krateru, dlatego jego erupcja byłaby niezwykle gwałtowna, a lawa rozlałaby się na kilometry wokół masywu. Wulkan oddalony jest o około 150 km na zachód od stolicy państwa - Bogoty. Jego nowa aktywność wywołała w ciągu weekendu 122 wstrząsy, a spowodowane przez nie osunięcia ziemi zablokowały dojazd do stolicy.
Zagrożeni są również mieszkańcy oddalonych o około 100 km dalej na południowy-zachód osiedli. Tam sejsmolodzy spodziewają się wybuchu wulkanu Nevado del Huila. Określają go teraz kolorem pomarańczowym w skali zagrożenia wybuchem, co znaczy, że spodziewają się erupcji w najbliższych dniach lub tygodniach.
Aktywny wulkan także w Ekwadorze
Najmniej groźnym wydaje się wulkan El Reventador oddalony o kilkaset kilometrów dalej na południe od masywów kolumbijskich, a o około 100 km na wschód od stolicy ekwadoru - Quito.
Wydobywają się z niego kawałki lawy i dym, ale specjaliści uważają, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Mimo wszystko, bacznie obserwują wulkan, którego erupcja w 2002 roku zasypała Quito grubą warstwą pyłu.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: REUTERS, APTN