Myślała, że jej córka nie żyje. Spotkały się po pół wieku


49 lat temu kobiecie powiedziano w szpitalu, że jej nowo narodzona córeczka zmarła kilka godzin po porodzie. Okazało się to nieprawdą. Dziewczynka wychowała się w innej rodzinie. Teraz kobiety się spotkały.

76-letnia dziś Zella Jackson-Price spotkała się ze swoją 49-letnią córką, Melanie Diane Gilmore, po raz pierwszy w życiu. Melanie sama ma już trójkę dzieci i to one, przez internet, odnalazły swą prawdziwą babcię. Było to od dawna marzeniem Melanie.

Pierwsze spotkania

- Nie ma niczego wspanialszego niż to spotkanie, niczego - powiedziała wzruszona Zella, która odzyskała córkę i wnuki. Przyznała, że jest zraniona wieloletnią rozłąką, ale pełna wdzięczności dla losu za „drugą szansę”.

Melanie na spotkanie z biologiczną matką przyjechała z dwojgiem z trójki swoich dzieci, córką i synem. Na miejscu sama po raz pierwszy zobaczyła również własnego brata.

Niemal pół wieku temu w szpitalu w St. Louis Zelli powiedziano, że jej nowo narodzona córka zmarła kilka godzin po urodzeniu. W rzeczywistości dziewczynka przeżyła i z nieznanych przyczyn, zamiast trafić do matki, została zaadoptowana przez inną rodzinę. Śledztwo ma ustalić okoliczności pomyłki.

Odbierali dzieci czarnoskórym matkom?

Ujawnienie tej historii przez media spowodowało, że wątpliwości co do losu swoich dzieci nabrało ponad 20 innych kobiet, które pół wieku temu rodziły w tym samym szpitalu i które także zostały poinformowane o śmierci noworodków. Wszystkie są czarnoskóre.

- Wszystkie te kobiety łączy nie tylko informacja o śmierci ich dzieci krótko po porodzie, ale również brak aktów zgonu - zauważył reprezentujący je adwokat Albert Watkins. Przypuszcza on, że dzieci mogły być celowo odbierane w szpitalu i oddawane do adopcji zamożnym czarnoskórym parom.

Autor: mm//rzw / Źródło: CNN