- Jesteśmy przekonani, że swymi uwagami Dalajlama godzi w religijne rytuały i tradycje - powiedział rzecznik chińskiego MSZ. Odniósł się do wypowiedzi Dalajlamy, w której dopuszcza on możliwość samodzielnego wytypowania swojego następcy.
- Rozważam zerwanie z wielowiekową tradycją i wytypowanie mojego następcy samemu - powiedział w ostatni wtorek Dalajlama XIV, najwyższy tybetański dostojnik religijny, a także polityczny przywódca tego niegdyś niepodległego kraju. Powodem jego ewentualnej decyzji są próby manipulacji Chin i ingerencji w sposób wybierania Dalajlamy XV.
Chiny bowiem permanentnie odbierają Dalajlamie XIV prawo do sprawowania jakichkolwiek funkcji politycznych, czy nawet reprezentacyjnych, chcąc ograniczyć jego pole działania do sfery religijnej.
Tym razem jednak Chiny odbierają mu prawo i do tego, twierdząc, że MSZ komunistycznego kraju lepiej pojmuje tradycje religijne Tybetu, niż religijny zwierzchnik tybetańskich buddystów.
Chiny, które od 1951 roku sprawują władzę w Tybecie, chcą przejąć kontrolę nad tradycyjnym sposobem wyboru dalajlamy i innych dostojników tybetańskiego buddyzmu. Tradycja tybetańska nakazuje po śmierci najważniejszych dostojników religijnych odszukanie ich reinkarnacji. Tymczasem wprowadzonymi od września przepisami Chiny przyznały sobie ostateczne prawo zatwierdzania reinkarnacji lamów. W przypadku najwyższych rangą zgodę wydaje rząd.
Tybetańczycy wierzą, że m.in. dalajlama i panczenlama odradzają się po śmierci w nowej postaci jako "żywi buddowie". W ciągu wieków wykształcili system rozpoznawania i kształcenia ich następców.
XIV Dalajlama podczas swego pobytu w Tokio powiedział japońskiej gazecie, że Tybetańczycy nie zgodzą się na następcę wyznaczonego przez Chiny.
Historia
Dalajlama opuścił Tybet w 1959 roku po krwawo stłumionym tam antychińskim powstaniu. Pekin określa go mianem zdrajcy i zarzuca mu dążenie do oderwania Tybetu od Chin.
W 1995 roku władze odmówiły uznania panczenlamy zaakceptowanego przez XIV Dalajlamę. Panczenlama to druga najważniejsza godność w buddyzmie tybetańskim. Po śmierci dalajlamy to on pomaga odnaleźć kolejne wcielenie dalajlamy - i na odwrót.
Zaakceptowany przez XIV Dalajlamę w 1995 roku Gendun Czokji Nima, XI Panczenlama, niekwestionowane dla Tybetańczyków wcielenie swego poprzednika, miał wtedy sześć lat. Zgodnie ze zwyczajem wybrano go z grona dzieci urodzonych tuż po zgonie X Panczenlamy. Chińskie władze internowały chłopca, a w jego miejsce mianowały na panczenlamę Gjaltsena Norbu.
Zdaniem krytyków Chiny odwlekają rozmowy o przyszłości Tybetu z 72-letnim XIV Dalajlamą, czekając po prostu na jego śmierć, by wyznaczyć wtedy własnego dalajlamę.
Źródło: PAP, tvn24.pl