Resort spraw wewnętrznych Gruzji poinformował o przeprowadzeniu interwencji w biurach opozycyjnych partii. Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że obecny rząd Gruzji "popycha kraj w oczywistą zależność od Rosji".
Przeszukania w biurach gruzińskich opozycyjnych partii były przeprowadzone w ramach śledztwa wszczętego z artykułu dotyczącego organizacji grupowej przemocy, udziału w niej lub nawoływania do przemocy - poinformowało MSW w Tbilisi.
W sprawie aresztowano siedem osób. Grozi im do dziewięciu lat pozbawienia wolności.
Przeszukania przeprowadzono w domach sześciu osób, w biurach opozycyjnych partii Droa i Girczi, ruchu Dżiuti oraz biurze młodzieżówki opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego - napisało MSW w komunikacie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Starcia i barykady w centrum. Mówią o "trzeciej rewolucji"
Prozachodnia prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła, że w kraju trwają represje. Premier Irakli Kobachidze uznał, że to nie represje, lecz "prewencja" i zarzucił opozycyjnym siłom wyposażanie uczestników antyrządowych protestów w materiały pirotechniczne.
Od 28 listopada w Tbilisi i innych miastach Gruzji dochodzi do antyrządowych wystąpień. Demonstrujący sprzeciwiają się polityce rządzącego ugrupowania Gruzińskie Marzenie, które tego dnia ogłosiło zawieszenie rozmów o wstąpieniu kraju do Unii Europejskiej do 2028 roku.
Zełenski polecił przygotować sankcje wobec władz gruzińskich
Obecny rząd Gruzji "popycha kraj w oczywistą zależność od Rosji"; Ukraina przygotowuje odpowiedź prawną w postaci sankcji i współpracuje z partnerami w określonych obszarach - oświadczył w środę ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.
Szef państwa dodał, że "to po prostu haniebne", co gruziński rząd robi przeciwko własnemu narodowi. "Kiedy Moskwa chwali ten rząd w Gruzji, wyraźnie widać, dla kogo oni teraz pracują w Tbilisi i dla kogo tłumią te protesty. Na pewno nie dla Gruzji" - oświadczył Zełenski.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: DAVID MDZINARISHVILI/PAP/EPA