Moskwa: Polska otrzyma prawie wszystkie akta śledztwa katyńskiego


- Polska otrzyma wszystkie akta rosyjskiego śledztwa w sprawie Katynia z wyjątkiem tych, które zawierają dane "operacyjno-wywiadowcze" - zapewnił szef Federalnej Agencji Archiwalnej (Rosarchiw) Andriej Artizow. Rosjanin zapowiedział też gotowość do przekazania szeregu archiwaliów zagarniętych po zajęciu wschodniej Polski przez ZSRR. Polski MSZ przyznaje: mamy pozytywne sygnały w tej sprawie.

Wiele akt zostało już przekazanych. Pozostałe też zostaną przekazane. Z wyjątkiem tych kilku tomów dotyczących działań o charakterze operacyjno-wywiadowczym. Te pozostaną tajne - oświadczył Artizow w rozmowie z PAP.

Zagubiony milion stron Szef Rosarchiwu stwierdził, że zgodnie z prawem akta śledztwa, które w latach 1990-2004 w sprawie mordu NKWD na polskich oficerach prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa (GPW) najpierw ZSRR, a potem Rosji, do państwowego archiwum mogą trafić najwcześniej po 15 latach od jego umorzenia, tj. w 2019 roku.

- Wszystkie podstawowe dokumenty polityczne (dotyczące Katynia), które są w naszym posiadaniu, zostały już opublikowane. Do wyjaśnienia pozostają losy kliku tysięcy osób. W Polsce jest to określane, jako białoruska lista katyńska. Do tego potrzebne będą poważne, wspólne prace archiwalne - powiedział. Artizow zauważył, że "masę dokumentów skopiowano na początku lat 90.". - Leżą gdzieś w Polsce i nikt się nimi nie zajmuje. Jest to ponad milion kserokopii. Nie wiemy, do jakich polskich instytucji trafiły. W naszym archiwum wojskowym przechowywana jest kartoteka na ponad 100 tys. polskich jeńców, którzy trafili w nasze ręce po 17 września 1939 roku. Nie została ona zeskanowana. Nie utworzono bazy danych. Istnieje mnóstwo innych dokumentów, w tym wytworzonych w wojskach konwojowych NKWD - wskazał.

"Teraz mamy pieniądze na badania"

- W latach 90. nie mieliśmy pieniędzy na takie badania. Byliśmy biedni jak mysz kościelna. Teraz pieniądze mamy. Jeśli Polacy nie będą chcieli w tym partycypować - a taką propozycję im złożyliśmy - to sami wszystko sfinansujemy. Do tworzenia tej bazy danych przystąpimy w przyszłym roku. Będzie ona ogólnodostępna - oznajmił także szef Federalnej Agencji Archiwalnej.

Zdaniem Artizowa zamknięcie problemu polskich jeńców z 1939 roku wymaga zakrojonych na wielką skalę prac badawczych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, a także wszystkich rosyjskich i polskich zasobów archiwalnych. - My jesteśmy do tego gotowi - zadeklarował.

- Trzeba stworzyć bazę danych na podstawie różnych akt, wykazów, spisów i innych dokumentów. Następnie wszystko porównać. Innego wyjścia nie ma. To samo dotyczy czerwonoarmistów wziętych do niewoli w 1920 roku. Jest jasne, że spotkał ich inny los; że umierali z powodu trudnych warunków w obozach, z głodu. Jednak bazę danych stworzyć trzeba - oświadczył szef Rosarchiwu.

Rosja - jak dotąd - przekazała Polsce 148 ze 183 tomów akt śledztwa katyńskiego. We wrześniu 2004 roku prezydent RP Aleksander Kwaśniewski po rozmowach w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem poinformował, że rosyjski przywódca zapewnił go, iż "te dokumenty, które mają klauzulę tajności, zostaną jej pozbawione". Podobne deklaracje w kwietniu i maju 2010 roku - po spotkaniach z pełniącym obowiązki prezydenta RP Bronisławem Komorowskim w Krakowie i Moskwie - złożył też prezydent FR Dmitrij Miedwiediew.

Artizow: Zaproponowaliśmy Polsce umowę. Czekamy na odpowiedź

Poza przekazaniem materiałów dotyczących Katynia, Rosja ma być gotowa do oddania Polsce archiwalii zagarniętych podczas II Wojny Światowej. Według Artizowa strona rosyjska zaproponowała już Polsce zawarcie stosownej umowy międzyrządowej. - Czekamy na odpowiedź. Więcej powiedzieć nie mogę, gdyż jestem osobą oficjalną - oznajmił szef Rosarchiwu.

Polski MSZ odniósł się do wypowiedzi Artizowa. - Mamy pozytywne sygnały ze strony rosyjskiej o możliwości zawarcia porozumienia całościowego dotyczącego archiwaliów - poinformowało Biuro Rzecznika Prasowego polskiego MSZ. Resort podkreślił, że w czwartek minister kultury Bogdan Zdrojewski składa wizytę w Moskwie i "temat ten będzie również dyskutowany".

Zaginione materiały władz

Artizow zaznaczył, że "podstawową część archiwów przejętych przez Armię Czerwoną zwrócono Polsce jeszcze w latach PRL". - U nas zostało tylko kilkadziesiąt tysięcy zespołów archiwalnych. Są to głównie akta wywiadu, kontrwywiadu i żandarmerii - wyjaśnił. Dokumentów tych nie obejmuje rosyjska ustawa o dobrach kultury przemieszczonych do ZSRR z Niemiec i zajętych przez nie państw w wyniku II wojny światowej, a znajdujących się na terytorium FR, ponieważ zajęto je głównie w latach 1939-41 na polskich kresach włączonych do ZSRR. Szef Rosarchiwu zauważył również, że w takich sytuacjach najlepsza jest wymiana archiwaliów. Nie chciał jednak zdradzić, czy również w przypadku Polski strona rosyjska zaproponowała taką wymianę. - Pożyjemy, zobaczymy - powiedział.

Archiwalia polskie przejęte w czasie II wojny światowej zostały utajnione w zasobie byłego Archiwum Specjalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR. Przechowywane są w Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowym w Moskwie. Najważniejszą ich częścią są akta władz centralnych II Rzeczypospolitej - zarówno cywilnych (Sejmu, Prezydium Rady Ministrów, poszczególnych ministerstw), jak i wojskowych (Ministerstwa Spraw Wojskowych i Sztabu Głównego, w tym przede wszystkim wywiadu polskiego). Liczne są także zespoły akt policyjnych, władz lokalnych różnego szczebla, partii politycznych i organizacji społecznych (w tym Instytutu Józefa Piłsudskiego).

Część materiałów archiwalnych przynależnych Polsce, które przechowywane są w moskiewskim archiwum, pochodzi z zasobów Archiwum Państwowego w Gdańsku i obejmuje m.in. akta Senatu Wolnego Miasta. Strona polska domaga się także przekazania akt b. władz niemieckich z ziem zachodnich i północnych, które przechowywane są w zbiorach tego archiwum. Rosja ze swej strony może być zainteresowana otrzymaniem od Polski archiwaliów będących wytworem władz i instytucji niemieckich działających przed 1945 rokiem na obszarze obecnego okręgu kaliningradzkiego.

Autor: mk//kdj / Źródło: PAP