Ministrów "nie dotyczą prawa człowieka"

 
Bułgarsy politycy deklarują przejżystośćWikipedia

Większość ministrów w centroprawicowym rządzie Bułgarii oświadczyła, że nie ma nic przeciwko podsłuchiwaniu ich rozmów telefonicznych. Według członków gabinetu "nie ma w tym nic złego", a ministrowie "nie mają nic do ukrycia". Premier mówi wprost: ministrów nie dotyczą prawa człowieka.

Oświadczenie ministrów, to pokłosie kolejnego skandalu z podsłuchem, który wybuchł w Bułgarii w środę. Tygodnik "Galeria" opublikował nagrania rozmów szefa Urzędu Celnego Wanio Tanowa z wicepremierem i ministrem finansów Simeonem Diankowem, oraz jego zastępcą Władisławem Goranowem. Wynikało z nich, że istnieją konflikty wewnętrzne w rządzie, politycy wywierają naciski na Urząd Celny i rozpinają parasol nad sprzyjającymi rządowi firmami.

Podsłuchiwanie jest ok

- Jestem człowiekiem podejrzliwym. Chcę mieć kontrolę nad ich (ministrów) działaniami - powiedział w wywiadzie telewizyjnym premier Bojko Borysow. Według niego podsłuchiwanie ministrów jest normalne, ponieważ "ich nie dotyczą prawa człowieka" i jest to jedyny sposób zwalczania korupcji na wysokich szczeblach. Ministrowie rządu słusznie z linią premiera, zaczęli deklarować swoją obojętność w kwestii podsłuchów.

- Uważam, że to jest w porządku, że jesteś pod obserwacją, skoro jesteś członkiem władz - ocenił minister oświaty Sergej Ignatow. Dodał jednak, że powinien wiedzieć, kto go podsłuchuje, gdyż "obecnie za 200 dolarów można kupić urządzenie, zainstalować go na komputerze i podsłuchać każdą rozmowę telefoniczną".

Minister budownictwa i rozwoju regionalnego Rosen Płewnelijew oświadczył, że "nie interesuje go", czy jest podsłuchiwany. - Pracuję w warunkach maksymalnej przejrzystości, jestem tam (w rządzie), by wykonać konkretną pracę, moja ekipa podziela te same wartości - dodał.

Szef MSZ Nikołaj Mładenow również twierdzi, że nie interesuje go, czy jest podsłuchiwany. - Nic z tego, co mówię przez telefon, nie jest tajne, wyrażam tam swoje oficjalne stanowisko, odpowiadam za swoje słowa. Nie cierpię na paranoję - tłumaczył.

Zalew podsłuchu

Jednocześnie deputowany Jawor Notew, przewodniczący parlamentarnej komisji kontroli nad specjalnymi środkami wywiadowczymi stwierdził, że służby specjalne wykorzystują podsłuch "częściej, niż to jest niezbędne". - Odnoszę wrażenie, że ten sposób jest łatwiejszy dla tych, na których spoczywa zadanie zbierania dowodów przestępstw - dodał. Zapowiedział, że w tym roku podsłuchów będzie jeszcze więcej.

Według jego danych, w 2010 roku sądy bułgarskie wydały około 10 tys. zezwoleń na podsłuchy. Nieoficjalne dane mówią o 18 tysiącach.

Zgodnie z prawem policja i prokuratura mogą wystąpić do sadu o zezwolenie na podsłuch, jeżeli badają ciężkie przestępstwa, karane pozbawieniem wolności powyżej 5 lat.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia