Białoruska milicja wdarła się we wtorek do biura portalu Karta'97. Dokonała tam rewizji i pobiła szefową organizacji, dziennikarkę Natalię Radiną - poinformował sam portal. - Reżim Łukaszenki po raz kolejny pokazał, jak bardzo obawia się wolności słowa - oceniła Radina.
Karta '97 informuje, że do mieszkania Radinej milicja próbowała dostać się siłą. Gdy dziennikarka wyszła z mieszkania, funkcjonariusze rzucili się na nią. Jeden uderzył ją w twarz. Dopiero wówczas milicjanci pokazali nakaz rewizji.
Poza około 10 funkcjonariuszami urzędu spraw wewnętrznych do mieszkania weszli też ludzie w kominiarkach. Proszeni przez obecnych w mieszkaniu siedmiu dziennikarzy o wylegitymowanie się, czynili gesty nazistowskiego powitania.
Powodem wybory życiowe?
Zarekwirowanie sprzętu komputerowego objaśniono "koniecznością przeprowadzenia badania, czy dane na dyskach nie zawierają informacji oczerniającej byłego naczelnika oddziału KGB w obwodzie homelskim Iwana Korżę". Władze białoruskie poszukują źródeł przecieków na temat tzw. afery myśliwskiej, która doprowadziła do wojny między MSW a KGB. Dotyczyła ona wysokich oficerów MSW, których oskarżano o czerpanie zysków z nielegalnych polowań.
Radina powiedziała, że teraz portalowi będzie jeszcze trudniej pracować, lecz będzie to robić bez względu na wszystko. Jest przekonana, że najście na portal właśnie we wtorek jest nieprzypadkowe. W poniedziałek Karta'97 poinformowała, że kandydatem w wyborach prezydenckich ma zamiar zostać lider ruchu Europejska Białoruś Andrej Sannikau. - Reżim Łukaszenki po raz kolejny pokazał, jak bardzo obawia się wolności słowa i prawdziwego rywala Łukaszenki w wyborach - dodała Radina.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24