Kanclerz Niemiec Angela Merkel przed wizytą w Turcji opowiedziała się, mimo zaniepokojenia z powodu sytuacji politycznej w tym kraju, za realizacją porozumienia UE i Ankary ws. uchodźców. Oświadczyła, że nie zrezygnuje ze swoich zasad w polityce migracyjnej.
- Bardzo niepokoją nas niektóre zjawiska w Turcji. Proces zbliżenia i pojednania z Kurdami został w zeszłym roku zerwany, a zamiast tego obserwujemy znów pełen przemocy konflikt - powiedziała Merkel w wywiadzie dla niedzielnego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - "FAS".
Merkel spotka się w niedzielę wieczorem z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego w Turcji. W poniedziałek weźmie udział w Światowym Szczycie Humanitarnym ONZ w Stambule. Przy tej okazji spotka się z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
Szefowa niemieckiego rządu zwróciła uwagę na pozbawienie części posłów tureckiego parlamentu immunitetu, co będzie miało jej zdaniem "poważne następstwa" dla parlamentarzystów kurdyjskich. - Podczas negocjacji między UE a Turcją poruszaliśmy kwestie demokracji i praworządności - zapewniła.
Porozumienie w zamian za 6 mld euro
Merkel powiedziała, że Turcja jak dotąd "solidnie realizuje" porozumienia zawarte z UE. Jego realizacja jest "procesem", który należy wytrwale kontynuować, nawet jeśli niektóre punkty, jak chociażby bezwizowe podróże Turków do UE, "ulegną przedłużeniu".
Porozumienie UE-Turcja przewiduje odsyłanie do Turcji wszystkich migrantów, którzy nielegalnie dotarli do Grecji począwszy od 20 marca. Porozumienie stanowi, że UE ma przejmować syryjskich uchodźców bezpośrednio z tureckich obozów; za każdego odesłanego z Grecji Syryjczyka Unia przejmie od Turcji jednego syryjskiego uchodźcę. Bruksela obiecała Ankarze pomoc finansową na imigrantów w wysokości 6 mld euro. Celem porozumienia jest ograniczenie nielegalnej imigracji i stworzenie uchodźcom z krajów ogarniętych wojną domową możliwości legalnego przyjazdu do UE.
Ze względu na sytuację wewnętrzną w Turcji niemiecka opozycja domaga się zerwania porozumienia.
Merkel skrytykowała swoich adwersarzy w kraju i za granicą zarzucając im "radość z ewentualnego fiaska" porozumienia z Turcją.
- Najpierw mówiono, że porozumienie nie dojdzie do skutku. (...) Gdy je podpisaliśmy, mówi się, że nie będzie funkcjonować - powiedziała. Niemiecka kanclerz wyjaśniła, że "inaczej rozumie politykę".
- Gdy pojawiają się trudności, próbuję je przezwyciężyć i szukam nowych sposobów, by sprostać wyzwaniom - dodała.
"Możemy być dumni"
Odnosząc się do sytuacji wewnętrznej w Niemczech Merkel przyznała, że w minionych miesiącach "doszło do polaryzacji w społeczeństwie".
Jak podkreśliła, "zdecydowana większość obywateli nadal wyraża gotowość nieść pomoc tym, którzy uciekają przed wojną, terrorem i prześladowaniami". - Możemy być z tego dumni - wtrąciła.
Merkel oświadczyła, że nie zrezygnuje z zasad, w tym "ochrony godności ludzi, którzy są w potrzebie", aby odzyskać wyborców, którzy odwrócili się od jej partii CDU ze względu na liberalną politykę migracyjną.
Autor: ts/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock