Media: w Rosji rośnie prawdopodobieństwo masowych protestów


W Rosji prawdopodobieństwo masowych protestów z żądaniami ekonomicznymi sięgnęło poziomu podobnego jak w 2009 roku - pisze w środę dziennik "Wiedomosti", powołując się na sondaże i ekspertów.

Gazeta relacjonuje, że z sondażu niezależnego Centrum Lewady wynika, iż prawdopodobieństwo protestów z żądaniami ekonomicznymi po raz pierwszy od 2009 roku przekroczyło 40 procent. 28 procent respondentów w badaniu wyraziło gotowość do uczestniczenia w takich demonstracjach. Jest to najwyższy poziom nastrojów protestu od 2014 roku, gdy aneksja Krymu zaowocowała powszechnym poparciem społecznym dla polityki władz.

"Jedna trzecia Rosjan uważa, że możliwe są protesty z żądaniami politycznymi" - dodaje gazeta. Przypomina, że taki wskaźnik socjolodzy odnotowywali w lutym 2012 roku, po wyborach parlamentarnych, którym towarzyszyły - zdaniem obserwatorów - fałszerstwa na dużą skalę. Niemal co czwarty respondent wyraził gotowość do udziału w takich protestach.

"Masowe niezadowolenie"

W sondażu Centrum Lewady 37 procent respondentów wyraziło gotowość do udziału w demonstracjach przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego. 64 procent oceniło, że ta reforma negatywnie wpłynie na życie ich bliskich. 37 procent ocenia, że prezydent Władimir Putin podpisze ustawę w tej sprawie w obecnym kształcie, jednak niewiele mniej - 33 procent - spodziewa się, że szef państwa zaleci jej zmodyfikowanie.

Politolog Nikołaj Mirownow interpretuje wyniki sondażu jako masowe niezadowolenie Rosjan, połączone jednak z gotowością do pogodzenia się z sytuacją. Zdaniem eksperta, wynika to z faktu, że nie ma polityków, których społeczeństwo mogłoby uznać za swoich godnych zaufania obrońców.

- Z tego powodu Kreml jest dość spokojny - powiedział Mironow "Wiedomostiom". Jednocześnie politolog uznał za nieskuteczną propagandę polityczną na rzecz zmian emerytalnych.

Zdaniem Mironowa, Rosjanie nadal siłą inercji postrzegają prezydenta jako gwaranta stabilności kraju, ale "widoczna jest stopniowa erozja charyzmy" Władimira Putina.

- Ludzie jakby mówią: 'on zawsze mówi jedno, a czyni drugie' - ocenił ekspert. Jego zdaniem reforma emerytalna uderza w prezydenta i na razie nie wiadomo, jakie będą tego skutki.

Popierają protesty, ale nie wychodzą na ulice

Drugi rozmówca gazety Michaił Winogradow zauważył, że obywatele deklarują gotowość do protestów, ale nie przechodzą do realnych działań. W kraju odbywają się demonstracje przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego, ale nie przekształcają się one w silny ruch socjalno-polityczny - ocenił politolog.

W połowie czerwca rząd Rosji ogłosił plany stopniowego podwyższenia wieku emerytalnego, docelowo - do 63 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Ustawa w tej sprawie została dotąd przyjęta w pierwszym czytaniu. Obecny wiek emerytalny w Rosji to 60 lat dla mężczyzn i 55 lat dla kobiet. W innym sondażu Centrum Lewady około 90 procent Rosjan wypowiedziało się przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.

Autor: pk//kg / Źródło: PAP