Kandydat prawicy w wyborach prezydenckich we Francji Francois Fillon w 2015 roku otrzymał 50 tysięcy dolarów za zorganizowanie spotkań libańskiego miliardera z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i szefem koncernu Total Patrickiem Pouyanne - podały francuskie media. Doniesienia te zdementował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
W najnowszym wydaniu francuski tygodnik polityczno-satyryczny "Le Canard Enchaine" napisał, że libański miliarder zapłacił tę sumę firmie 2F Conseil, której właścicielem jest Francois Fillon.
Kontrakt między firmą obecnego kandydata w wyborach a firmą Future Pipe Industries, kierowaną przez Libańczyka, podpisano na początku 2015 roku.
Spotkania w Petersburgu
Według "Le Canard Enchaine" umowa zakładała, że za 50 tysięcy dolarów Fillon przedstawi miliardera rosyjskiemu prezydentowi oraz szefowi koncernu petrochemicznego Total. Pouyanne w przeszłości był szefem gabinetu Fillona w jednym z ministerstw.
Spotkania zorganizowano w czerwcu 2015 roku podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, nazywanego rosyjskim Davos.
W odpowiedzi na doniesienia "Le Canard Enchaine" rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że informacje te nie odpowiadają one rzeczywistości. - Szczerze mówiąc, przypominają one kolejną fałszywkę, nazywaną w języku angielskim "fake news" – powiedział Pieskow, cytowany przez rosyjską agencję Interfax.
Rzecznik prezydenta Władimira Putina stwierdził, że "rola pośredników w organizowaniu spotkań prezydenta jest wykluczona". Pieskow mówił, że kierownictwo Totala - firmy, która od dawna działa na rynku rosyjskim - nie potrzebuje żadnych pośredników, by umówić się na spotkanie z prezydentem. W sprawie libańskiego miliardera, z którym Putin miał się spotkać na Forum Ekonomicznym w Petersburgu, Pieskow powiedział, że "w czasie forum prezydent rozmawia i robi zdjęcia z wieloma przedsiębiorcami, co również nie wymaga pośrednictwa".
Brak przejrzystości
W lutym francuski dziennik "Le Monde" podał, że od czerwca 2012 roku do grudnia 2015 roku firma przyniosła Fillonowi zyski w wysokości 750 tysięcy euro. Według gazety brak przejrzystości w kwestii umów zawieranych przez 2F Conseil budzi wątpliwości co do ewentualnego konfliktu interesów.
W ubiegłym tygodniu byłemu premierowi Fillonowi postawiono zarzuty sprzeniewierzenia środków publicznych poprzez fikcyjne zatrudnianie rodziny z budżetu parlamentu. Ostatnio rozszerzono je o podejrzenie oszustwa i fałszerstwa.
25 stycznia "Le Canard Enchaine" podał, że żona Fillona, Penelope, zarobiła ponad 830 tysięcy euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna męża, a potem jego następcy, oraz za współpracę z pewnym pismem literackim. Potem poinformowano, że na podobnej zasadzie zatrudnionych było dwoje dzieci Fillona.
Zatrudnianie rodzin polityków jest we Francji legalne i praktykowane przez wielu parlamentarzystów - zarówno lewicowych, jak i prawicowych. Nie może być to jednak praca fikcyjna. Tymczasem francuskie media przypominają, że Penelope Fillon była dotąd przedstawiana jako niepracująca zawodowo gospodyni domowa.
Osłabione szanse
Skandal poważnie zaszkodził 63-letniemu kandydatowi prawicy i osłabił jego szanse na prezydenturę. Obecnie za faworyta uchodzi centrysta Emmanuel Macron, który według najnowszych sondaży ma zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze pokonać kandydatkę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Wybory odbędą się na przełomie kwietnia i maja.
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP, Interfax
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru