Masz pomysł, nie masz pieniędzy? Spróbuj rewolucji "z kopa"

Kickstarter w pełnej okazałości

Wyjątkowy pomysł, wspaniała wizja i bolesne spotkanie z rzeczywistością w postaci braku pieniędzy na realizację. To problem stary niczym świat. Od pewnego czasu istnieje rozwiązanie. Każdy może spróbować "Kickstartera", czyli strony internetowej, która wprowadza małą rewolucję wśród twórców. Za jej pośrednictwem na swój pomysł można zebrać miliony dolarów w kilka tygodni.

"Kickstarter", czyli w swobodnym tłumaczeniu "Start z kopa", albo raczej "Kop na start", nie jest czymś nowym. Strona istnieje już od 2008 roku, ale dopiero w 2011 zaczęła gwałtowny rozwój i obecnie stała się m.in. stałym elementem rynku tak zwanych gier "Indie", czyli "niezależnych", tworzonych przez osoby niezwiązane z żadną dużą firmą.

Działalność strony nie ogranicza się jednak do gier. Trudno opisać mnogość pomysłów pojawiających się na "Kickstarterze". Można na niej wspomóc twórców oryginalnego zegarka multimedialnego, tancerzy chcących wystawić sztukę, rysownika komiksu, pisarza czy małą firmę, starającą się zreanimować markę okularów przeciwsłonecznych z lat 80-tych.

"Smartwatch" Pebble, czyli nowe spojrzenie na czasomierzeKickstarter

Tłum da pieniądze

Cały pomysł na działanie "Kickstartera" jest wręcz genialny w swej prostocie. Na świecie są miliony ludzi, którzy mają pomysł na stworzenie czegoś wyjątkowego, ale nie mają pieniędzy na realizację. Pozyskanie ich od tradycyjnych inwestorów często przekracza możliwości zwykłego człowieka, który nie ma odpowiednich kontaktów, wiedzy i siły przebicia.

Na dodatek, w dobie kryzysu, lokowanie pieniędzy w pomysłach kogoś nieznanego, bez odpowiedniego doświadczenia, a jedynie z zapałem, nie jest czymś popularnym wśród inwestorów.

Wobec tego, szanse na realizację mają praktycznie wyłącznie pomysły, które rodzą się w ramach odpowiednio dużych i wiarygodnych firm. Te natomiast niechętnie podejmują duże ryzyko i rzadko decydują się na tworzenie czegoś rewolucyjnego. Tym samym kreatywność ludzkości jest znacząco ograniczana.

Skoki przez płotki

"Kickstarter" jest sposobem na ominięcie tych przeszkód. Strona opiera się o ideę "crowd funding", czyli "finansowania przez tłum". Zakłada ona, że wspólne działanie wielu niezależnych jednostek, indywidualnie dysponujących jedynie małymi funduszami, może skutkować zebraniem znaczącej sumy pieniędzy. Kluczem jest skoordynowanie tego "tłumu" i dania mu narzędzia do komunikacji oraz współdziałania.

W praktyce wygląda to tak, że na "Kickstarterze" pojawia się projekt, czyli pomysł. Zgłosić może go każdy, pod warunkiem że jest obywatelem USA, który ukończył 18 lat i ma stałe miejsce zamieszkania, co jest ograniczeniem narzuconym przez system zarządzania płatnościami.

Swój projekt trzeba odpowiednio opisać, tak aby "tłum" się nim zainteresował. Pomagają atrakcyjne zdjęcia, grafiki, a często również odpowiednie filmiki. Określa się też kwotę, którą chce się zebrać na realizację pomysłu oraz termin, w jakim można dokonywać wpłat.

Double Fine Adventure, gra przygodowa tworzona pod kierownictwem Toma Schafera, legendy w branżyKickstarter

Obligatoryjnym elementem jest ustanowienie systemu nagród, które są swojego rodzaju zwrotem zainwestowanych pieniędzy. Jego dokładna forma zależy indywidualnie do twórcy, ale może wyglądać na przykład następująco: przy minimalnej wpłacie w wysokości dolara nie dostaje się nic, po wpłaceniu 15 dolarów można dostać koszulkę, za 30 dolarów można dostać koszulkę z podpisem twórców i tak dalej. Za wpłatę w odpowiedniej wysokości otrzymuje się też sam ostateczny produkt projektu, czyli np. grę, czy książkę.

Rzeki pieniędzy

Po założeniu projektu zaczyna się "zabawa" i liczenie pieniędzy. Przez stronę "Kickstartera" każdy internauta może wpłacić dowolne pieniądze na wsparcie wybranego przez siebie pomysłu. Ludzie przelewają od dolara po tysiące dolarów.

W 2010 roku na 3910 projektów wpłacono 27,6 miliona dolarów, rok później było to 11,836 projektów i 99,3 miliony dolarów. Do dzisiaj na stronie pojawiło się 65,3 tysiąca projektów, na które wpłacono 301 milionów dolarów.

Projekt fotograficzny, dokumentujący to, co dzieje się z miastami goszczącymi igrzyska po imprezieKickstarter

Największy projekt zebrał 10 milionów dolarów, czyli 10 tysięcy procent wstępnego zapotrzebowania. Dzięki tym pieniądzom mała firma Pebble Technology tworzy wielofunkcyjny multimedialny zegarek, który poza wskazywaniem godziny może łączyć się z np. smartphonami i wyświetlać smsy, mejle czy statusy z Facebooka i Twittera. Wszystko w zgrabnym i modnym opakowaniu. Zegarek "Pebble" jest określany przez swoich twórców jako "smartwatch".

Dwa kolejne największe projekty na liście to gry komputerowe, Double Fine Adventure (3,3 mln dol.) i Wasteland 2 (2,9 mln dol.). Obie tworzą osoby, które są legendami na rynku gier, ale po sukcesach na początku lat 90-tych "zagubiły" się w świecie coraz większych korporacji. Teraz, jako twórcy niezależni, chcą wykreować gry tak, jak to sami sobie wymarzyli - bez kontroli speców od marketingu itp.

Procent udanych akcji zbierania funduszy wynosi około 45 procent. Przez "udane" należy rozumieć takie, w których twórcy otrzymali tyle pieniędzy, ile potrzebowali lub więcej. Jeśli w założonym terminie nie wpłynie dość funduszy, wtedy projekt jest anulowany, a pieniądze wracają do wpłacających.

Projekt stworzenia pionowych, parapetowych, farm jedzenia - 257 tysKickstarter

Kto to kontroluje?

Tak jak przy każdym dużym projekcie w przypadku "Kickstartera" pojawiły się pewne kontrowersje. Główny zarzut pod adresem strony to to, że nie istnieje praktycznie żaden mechanizm kontroli. Projekt jest jedynie sprawdzany pod kątem tego, czy spełnia wstępne założenia ustanowione przez stronę. "Kickstarter" nie weryfikuje tego, czy twórca faktycznie ma możliwość zrobienia tego, co obiecuje. Nikt nie gwarantuje też tego, że autor doprowadzi swoje dzieło do końca.

Do tej pory udało się jednak uniknąć większych przekrętów. Pewien student zebrał 1,7 tysiąca dolarów po czym - zamiast stworzyć za nie oryginalny film - splagiatował dzieło kogoś innego i zatrzymał pieniądze. Dosięgła go jednak zemsta internetu. Czujni internauci wytropili i nagłośnili sprawę, która trafiła do największych amerykańskich mediów, co skończyło się szeregiem problemów dla studenta i powszechną niesławą.

Autorzy strony nie mają zamiaru wprowadzać nowych zabezpieczeń i po prostu nawołują, aby używać swojej inteligencji i zdrowego rozsądku przed wpłaceniem pieniędzy. Sami internauci są świetnym mechanizmem kontrolnym, ponieważ niezłomnie tropią wszelkie nieprawidłowości i je nagłaśniają.

Lepsza przyszłość?

"Kickstarter" jest powszechnie określany jako rewolucja, która umożliwia ominięcie skostniałych sposobów zdobywania pieniędzy. Dzięki niemu mają szansę powstać rzeczy, które inaczej nie miałyby możliwości przebić się do powszechnej świadomości.

Autor: Maciej Kucharczyk//kdj/k / Źródło: tvn24.pl