Co najmniej 30 cywilów zginęło na zbombardowanej stacji benzynowej na wschodnich przedmieściach Damaszku. Samoloty armii syryjskiej uderzyły w chwili, gdy pojawiła się ciężarówka z benzyną i w kolejce do niej ustawiło się kilkanaście samochodów.
- Doliczyłem się co najmniej 30 ciał. Były albo spalone, albo rozerwane - powiedział jeden z aktywistów współpracujących z Wolną Armią Syryjską, który przekazywał informacje z miejsca ataku dla agencji Reutera.
Zaplanowali nalot
Inny świadek wydarzeń poinformował, że myśliwce armii Baszara el-Asada szykowały się na atak, bo wiedziały, że wkrótce w tej części miasta pojawi się ciężarówka z benzyną i w kolejce po nią ustawią się cywile.
Rejon, w którym nastąpił atak, to jedno z zamieszkanych przez sunnitów przedmieść Damaszku ostrzeliwanych przez lotnictwo rządowe. Siły wierne prezydentowi wciąż kontrolują centrum stolicy.
30 torturowanych ofiar
30 grudnia Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podał, że w miejscu oddalonym tylko kilka kilometrów od zaatakowanej stacji, opozycyjni działacze znaleźli około 30 ciał ze śladami tortur.
Byli to cywile, którzy prawdopodobnie znaleźli się po jednym ze starć między siłami powstańców i armii Asada na terytorium chwilowo kontrolowane przez tą drugą.
Powstańcy szacowali z kolei liczbę znalezionych ciał na około 50 i dodawali, że "ich głowy zostały obcięte i oszpecone do stopnia, który uniemożliwia ich zidentyfikowanie". Poinformowali, że za egzekucję odpowiedzialni są prawdopodobnie członkowie proreżimowych milicji Szabiha.
Powstanie w Syrii przeciw Asadowi trwa od 21 miesięcy. Od tego czasu zginęło w tym kraju, według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, około 45 tys. osób, w tym 30 tys. cywilów.
Autor: adso//gak / Źródło: reuters, pap