Siedmioro deputowanych Parlamentu Europejskiego rozpoczęło we wtorek misję na Malcie. Mają zbadać, czy w kraju tym przestrzegana jest zasada rządów prawa. Wątpliwości pojawiły się w związku z zabójstwem dziennikarki śledczej Daphne Caruany Galizii, opisującej korupcję przedstawicieli maltańskich władz. Stojąca na czele delegacji PE Holenderka Sophie in 't Veld orzekła po spotkaniu z premierem Josephem Muscatem, że "nie czuje się uspokojona".
PE podkreślił, że zdecydował się wysłać misję w świetle niedawnych wydarzeń politycznych i dotyczących wymiaru sprawiedliwości na Malcie oraz mając na uwadze "długotrwałą obronę praworządności w UE".
Kierownictwo europarlamentu zdecydowało wcześniej, że w grudniu odbędzie się debata dotycząca stanu praworządności na Malcie.
"Muscat powinien natychmiast ustąpić"
W skład delegacji Parlamentu Europejskiego wchodzi po jednym deputowanym z każdej grupy politycznej. Przewodniczącą misji jest Holenderka Sophie in 't Veld.
Europosłowie spotkali się we wtorek na Malcie z przedstawicielami organizacji społeczeństwa obywatelskiego, rządu, mediów oraz z rodziną zamordowanej dziennikarki Daphne Caruany Galizii.
Jak podaje Reuters, szefowa delegacji po spotkaniu z premierem Malty oraz ministrem sprawiedliwości Owenem Bonnicim oświadczyła, że "nie czuje się uspokojona" wyjaśnieniami władz Malty.
- Myślę, że wszyscy przyznają, w tym sam premier, że popełnił kilka poważnych błędów w ocenie sprawy i pozostawanie na stanowisku dłużej niż to koniecznie jest jego kolejnym błędem - powiedziała Holenderka.
Muscat, który długo bronił się przed dymisją, w niedzielę wieczorem w wystąpieniu telewizyjnym przekazał, że poinformował prezydenta George'a Vellę, iż 12 stycznia zrezygnuje z funkcji lidera rządzącej Partii Pracy (PL), a następnie po kilku dniach poda się do dymisji. Jak tłumaczył, chodzi mu o to, aby dać czas partii na wybór nowego lidera.
Kilka godzin wcześniej prawie 20 tysięcy Maltańczyków demonstrowało przed budynkiem administracji rządu w stolicy kraju Valetcie, żądając ustąpienia premiera.
"Unia musi wywrzeć presję"
W sobotę znany maltański biznesmen Yorgen Fenech został postawiony w stan oskarżenia pod zarzutem współudziału w zabójstwie oraz organizowania i finansowania ataku bombowego, w którym zginęła Caruana Galizia. Fenech nie przyznaje się do winy i twierdzi, że to ludzie z wewnętrznego kręgu premiera Muscata stoją za zabójstwem Galizii.
O związek z zabójstwem dziennikarki jest oskarżany między innymi były szef kancelarii Muscata, Keith Schembri, który zrezygnował ze swej funkcji w zeszłym tygodniu. Schembri, który został aresztowany, a następnie zwolniony z aresztu, także jednak zaprzecza, by dopuścił się przestępstwa.
Krytycy maltańskiego rządu, w tym rodzina dziennikarki, chcą, aby Muscat natychmiast zrezygnował ze stanowiska. Twierdzą, że chroni swoich przyjaciół i współpracowników przed śledztwem. - Unia musi wywrzeć na niego presję - powiedziała siostra Caruany Galizii, która wzięła udział we wtorkowej demonstracji przed siedzibą rządu. Protestujący rzucali jajkami w kierunku premiera i ministra sprawiedliwości.
Dziennikarka ujawniała maltańskie afery
Caruana Galizia, która pisała o korupcji wśród maltańskich polityków, zginęła w zamachu bombowym przed swoim domem w pobliżu maltańskiej stolicy Valetty w październiku 2017 roku. Śmierć Caruany Galizii, którą czasami nazywano "jednoosobową Wikileaks", wywołała ogromne poruszenie nie tylko na Malcie, ale także poza jej granicami.
53-letnia autorka popularnego bloga ujawniała najciemniejsze aspekty maltańskiej polityki, koncentrując się na przypadkach korupcji wśród miejscowych polityków, nie wahając się wskazać na żonę premiera Muscata. Atakowała premiera, a także szefa opozycji Adriana Delię. Pisała też o maltańskich gangsterach i handlarzach narkotyków.
Autor: pp//rzw / Źródło: reuters, pap